piątek, 1 marca 2013

Rozdział 9

Witam !!! Nie będę się rozgadywać, tylko powiem że nastąpiły lekkie zmiany w zakładce "Bohaterowie". To tyle, zapraszam do czytania...mam nadzieję, że się spodoba :) i dziękuję wszystkim za komentarze <3


Podeszłam do stolika tak, żeby nikt nie zauważył mojego zmieszania. Niby wszyscy byli już nieźle wstawieni, ale wolałam się zabezpieczyć przed wścibskimi pytaniami i spojrzeniami. Uśmiechnęłam się do nowo przybyłych gości i przywitałam się buziakiem w policzek ze Snake'm, który siedział akurat najbliżej mnie. Rozglądałam się w poszukiwaniu wolnego miejsca na kanapie, ale takowego nie znalazłam. W końcu Slash zauważył o co biega (nie wiem jakim cudem był jeszcze w stanie to zrobić) i pociągnął mnie za rękę tak, że wylądowałam na jego kolanach. Spojrzałam na niego z żądzą mordu, ale ten mnie mocno obejmował i nie miałam jak się wyrwać. Widziałam spojrzenia Duffa i Scottiego. Ten pierwszy szybko ulotnił się w stronę baru. Zauważyłam jak go nosiło i o mało co nie wybuchnął.
- Nie szarp się kochanie - wymruczał mi do ucha mulat i zaczął delikatnie jeździć nosem po moim karku. Przeszedł mnie dreszcz, ale nie dlatego że mi się podobało, wręcz przeciwnie...Sięgnęłam po pierwszą z brzegu butelkę i poczułam ręce chłopaka wędrujące od moich kolan coraz wyżej. Spojrzałam szybko na niego, a on mnie bezczelnie pocałował. Chwilę trwało zanim to przerwałam i moja dłoń z głośnym plaskiem, uderzyła w policzek napaleńca.
- Kurwa, pojebało Cię? Nie udawaj takiej cnotki!! - krzyczał za mną, kiedy wychodziłam z klubu. Mijałam tłum na parkiecie, pośród którego zauważyłam Mary tańczącą z Bolanem. Przechodząc obok baru mój wzrok spotkał się z pięknymi tęczówkami blondyna, ale chciałam teraz być sama więc pokiwałam głową, żeby nie szedł za mną. Kierowałam się do parku naprzeciwko. Musiałam ochłonąć i pomyśleć. Byłam wściekła na Slasha. Zachowuje się jak ostatni dupek i myśli, że wszystko mu wolno. To, że ma śliczne oczy nie znaczy, że każda na niego poleci. Jak ja mogłam być taka głupia na początku naszej znajomości. Chuj jakich mało...a w sumie dużo w tym mieście. Przysiadłam na ławce i zamknęłam oczy. Wsłuchiwałam się w dźwięki z klubów, dobiegające z oddali.
- Nie jest zbyt bezpiecznie w parku o tej porze - usłyszałam znajomy głos za sobą i poczułam dłoń na ramieniu. Spojrzałam w bok, gdzie stał Scotti. Dosiadł się do mnie i przez chwilę milczeliśmy. Żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć, albo nie wiedziało jak ująć to w słowa.
- Posłuchaj... - powiedzieliśmy razem i się zaśmialiśmy. Kazał mi mówić pierwszej, więc wzięłam głęboki wdech i zaczęłam.
- Scotti...nie wiem jak Ci to powiedzieć. Nie jestem dobra w takich rozmowach i jak zwykle pewnie coś spierdolę - usłyszałam cichy chichot, ale kontynuowałam - ale myślę, że powinniśmy sobie wszystko wyjaśnić, żeby nie było niedomówień. Wiesz, że darzę Cię uczuciem i cieszę się, że mnie tu odnalazłeś. Brakowało mi Cię przez ten cały czas, ale dużo się też zmieniło...i już nie jesteśmy tacy jak kiedyś. Przepraszam, jeśli poczujesz się urażony, albo zraniony, ale jesteś dla mnie bardziej jak brat. To, co nas kiedyś łączyło było magiczne i nigdy tego nie zapomnę, ale to już skończony rozdział. Myślałam, że dawne uczucie wróciło, kiedy zobaczyłam Cię wtedy w drzwiach mieszkania. Jednak z czasem okazało się, że to tylko sentyment. - spojrzałam na przyjaciela, który patrzył przed siebie z papierosem w dłoni. Spuściłam głowę i czekałam na jakąś reakcję.
- Dobrze Cię rozumiem, bo w sumie to czuję podobnie. Zmieniłaś się i już nie jesteś tą Lexy, którą kochałem do szaleństwa - popatrzył na mnie - Oczywiście ja też się zmieniłem. Nadal mi na Tobie zależy, na Twoim szczęściu, dlatego chciałbym żebyśmy zostali przyjaciółmi. Co Ty na to? - przytuliłam się do niego mocno i poczułam, że po policzku spływa mi pojedyncza łza. Gitarzysta odsunął się ode mnie i wytarł słoną kroplę.
- Cieszę się, że Cię mam...przyjacielu. Bałam się, że stracę najbliższą mi osobę...
- Nie zniósł bym kolejnej rozłąki z Tobą, ale dobrze że się rozumiemy i oboje chcemy tego samego. A ze Slashem to coś poważnego? - zapytał nieśmiało, zmieniając temat.
- Daj spokój. Ubzdurał sobie coś i myśli, że dam mu się przelecieć. Nie ze mną takie numery. Wiem jak to mogło wyglądać z Twojej perspektywy, ale mnie i mulata nic nie łączy i nie będzie łączyć. - odpowiedziałam lekko poirytowana tym, że przypomniał mi o gitarzyście.
- Wystarczy jedno słowo i siłą argumentów, wyjaśnię mu co i jak - szturchnął mnie łokciem z szyderczym uśmiechem. Dobrze wiedziałam o co mu chodzi.
- Nie będzie takiej potrzeby. Dam sobie z nim radę - puściłam mu oczko.
-  To co, wracamy się zabawić, bo nie chcę wrócić dzisiaj trzeźwy do domu - wstał i wyciągnął dłoń w moją stronę. Uśmiechnęłam się i przytaknęłam, bo sama miałam ochotę się upić. Wszystkie procenty, które wlałam w siebie wcześniej, wyparowały. W końcu miałam tą rozmowę za sobą. Tak się bałam, a okazało się że Scotti to cudowny facet i nie miałam się czego obawiać. Szczęśliwa i usatysfakcjonowana szłam z moim PRZYJACIELEM, ostro się najebać.

Mary:
Tańczyłam akurat z Bolanem, kiedy kątem oka zauważyłam jak Lexy w pośpiechu wychodzi z klubu. Byłam ciekawa, co się stało. Mogłam się tylko domyślać, że znowu Slash się do niej dobierał i w końcu przegiął. Scotti za nią pobiegł, więc nie musiałam się o nic martwić, była w dobrych rękach. Poczułam jak dłoń mojego partnera odwraca moją twarz w jego stronę.
- Coś się stało?
- Nie, nic. Tak się zamyśliłam - uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił. Puścili akurat "Love Bites" Def Leppard, na co Rachel przyciągnął mnie jeszcze bliżej, a ja objęłam go i wtuliłam głowę w jego gęste włosy. Pachniał tak męsko i seksownie. Patrzeliśmy sobie w oczy, a cały świat jakby się rozpłynął...byłam tylko ja i on. Widziałam jak zbliża twarz do mojej, dzieliły nas dosłownie milimetry, gdy poczułam szarpnięcie i przede mną, zamiast bruneta był rudowłosy wokalista. Mocno mnie objął i uśmiechnął tak jak to Axl ma w zwyczaju. Zauważyłam tylko jak basista odchodzi wkurzony do stolika, szturchając po drodze Rose'a i wychyla butelkę piwa jednym haustem.
- Co tam piękna? Co masz taką minę? - zapytał, gdy tańczyliśmy do nieznanego mi utworu.
- Zamknij się i o nic nie pytaj. Jak już się wtrąciłeś, to chodź - wkurzona na chłopaka, że przerwał nam w takim momencie, chwyciłam go za rękę żeby poszedł za mną. Chciałam się przenieść w inny kąt parkietu, żeby nie irytować jeszcze bardziej Bolana. Nie wiem dlaczego po prostu nie zostawiłam Wiewióry na parkiecie, tylko dałam się obmacywać. To chyba ten jego magnetyzm. Jednak w pewnym momencie to przerwałam i powiedziałam, że muszę odpocząć i się napić, więc wróciliśmy do stolika. Popcorn zabawiał się z jakąś cycatą blondyną, a Izzy gdzieś się zmył razem z Sebastianem, który złapał pierwszą lepszą laskę za rękę i udał się w kierunku toalet. Towarzystwo się wykruszało i zrobiło się więcej miejsca przy stole. Snake zaproponował, że pójdzie po kolejne butelki, a ja usiadłam między Rachelem i Robem. Przed sobą widziałam paczkę czerwonych, więc wzięłam i się poczęstowałam. Popatrzyłam na bruneta, który z oburzoną miną, patrzył gdzieś przed siebie. Slash i Duff unikali siebie nawzajem, czyli coś musiało się wydarzyć z Lexy. Nie wiedziałam jak zacząć rozmowę z basistą Skid Row, więc po prostu go olałam. Ja rozumiem, że wtedy o mało co mnie nie pocałował, ale to nie znaczy że trzeba się obrażać na cały świat. Zaczęłam się śmiać z żartów Dave'a, który dosiadł się do nas z nową porcją alkoholu. Byłam już nieźle wstawiona, gdy poczułam dłoń na swoim udzie. Odwróciłam głowę i okazało się, że to szanowny pan obrażalski mnie maca. Zlekceważyłam to i wróciłam do rozmowy z Robem i Duffem na jakże ważny temat, czyli dlaczego wódka jest bezbarwna, a Jack brązowy. Nagle zostałam szybko i mocno odwrócona i poczułam gorące usta na swoich. Bolan wpił się w moje wargi, łącząc nasze języki w namiętnym tańcu. Usiadłam na nim okrakiem, a on włożył swoje ręce pod moją bluzkę. Wplotłam palce w jego włosy oddając zachłannie każdy pocałunek. Żadne z nas nie chciało tego przerywać. Skończyliśmy, kiedy zaczęło nam brakować powietrza. Głośno dysząc patrzeliśmy na siebie, nie przejmując się resztą towarzystwa.
- Już myślałam, że tego nie zrobisz - wyszeptałam, łapiąc oddech i uśmiechając się lekko, na co ten znowu wpił się w moje wargi. Oderwałam się od niego, wstałam i kusząco kręcąc biodrami kiwałam palcem, żeby szedł za mną. Jak na zawołanie poderwał się z miejsca i obejmując mnie w pasie, zmierzał w kierunku obskurnych toalet. Słyszeliśmy za sobą tylko gwizdy chłopaków, ale mieliśmy to głęboko. Minęliśmy się z Sebastianem, który puścił nam oczko. Szybko znaleźliśmy się w łazience i basista popchnął mnie lekko przez co znalazłam się w jednej z kabin. Przygwoździł mnie do ściany i zaczął namiętnie całować wkładając dłonie pod moją bluzkę. Ja nie byłam mu dłużna i robiłam to samo, zabierając się za rozpinanie paska od jego spodni. Szybkim ruchem podciągnął moją mini do góry, zdejmując majtki. Popatrzył na mnie i sam zaczął zsuwać swoją dolną część garderoby. Byliśmy podnieceni do granic możliwości i za każdym razem kiedy czułam dłonie chłopaka w okolicach brzucha, wydawałam z siebie ciche pomruki. Widziałam, że już dłużej nie wytrzyma, więc wskoczyłam mu na biodra i objęłam nogami w pasie. Po chwili poczułam jak gwałtownie wszedł we mnie i krzyknęłam gardłowo. Poruszaliśmy się w tym samym rytmie, jakbyśmy dokładnie wiedzieli jak sprawić przyjemność tej drugiej osobie. Nie należał do delikatnych osób, ale mi się to podobało. Nie zależało nam na romantyzmie, tylko chcieliśmy zaspokoić swoje żądze. Bolan zagłuszał moje coraz głośniejsze jęki pocałunkami. Kiedy czułam, że za chwilę osiągnę szczyt rozkoszy, basista przyspieszył a ja jęknęłam przeciągle. Doszliśmy mniej więcej w tym samym momencie. Na koniec pocałował mnie w szyję, a ja zeszłam z niego i próbowałam złapać oddech. Ubrałam się i wyszłam z kabiny w celu poprawienia makijażu i fryzury, bo zapewne wyglądałam strasznie.
- Byłaś niesamowita kotku - wyszeptał Rachel, kiedy stanął za mną przed lustrem, zapinając pasek. Uśmiechnęłam się do niego, odwracając się w jego stronę. Dawno nikt nie sprawił mi tyle przyjemności co on. Może dlatego, że dawno nikogo nie miałam. Tylko co teraz? To był czysty, jednorazowy seks, czy coś więcej? Sama nie wiem, co mam o tym myśleć...było cudownie i to się dla mnie teraz liczy.
- I vice versa - cmoknęłam go w usta i z uśmiechami od ucha do ucha wróciliśmy na salę.

Lexy:
Staliśmy ze Scottim przed klubem, bo wynikło jakieś zamieszanie i nie mogliśmy się przecisnąć. W końcu udało nam się dostać do środka i wzrokiem szukaliśmy znajomych twarzy. Znalazłam część przy stoliku, więc tam podeszłam, a mój przyjaciel poszedł do baru. Widziałam jak bajerował jakąś dziewczynę obok. Uśmiechnęłam się pod nosem i zmierzałam w kierunku pozostałych. Był tam tylko Slash, Duff i Snake. Co się stało z resztą? Gdzie Mary? No nic, pewnie się gdzieś bawi. Jest dorosła i nie mam zamiaru jej niańczyć.
- Nooo jesteś w końcu. Scotti nam Cię kurwa zabrał, a tak dawno się nie widzieliśmy - odezwał się pijany już Dave i wyciągnął ręce w celu przytulenia. Zaśmiałam się i wpadłam w jego ramiona, tarmosząc mu włosy. Kochany jest, zwłaszcza kiedy gada trzy po trzy.
- Twój cudowny kolega już Cię przeleciał gdzieś w krzaczkach? - zapytał Slash z nad butelki whiskey, a ja pokazałam mu tylko środkowy palec i usiadłam obok Duffa, który szykował się do uderzenia kolegi. Był jednak nieźle wstawiony i chyba tracił kontakt z rzeczywistością, więc nic z tego nie wyszło. Jego głowa momentalnie opadła na moje ramię. Pogłaskałam go po blond włoskach i wzięłam się za nadrabianie alkoholowych zaległości.
- Dobrze, że już jesteś - wyszeptał basista - zaczynałem się martwić - starałam się nie wybuchnąć śmiechem. Taaa już to widzę jak się martwił...skoro prawie nie kontaktował. Zapijał smutki w wódce.
- Ale już jestem cała i zdrowa jak widzisz - odpowiedziałam, żeby nie wyjść na bezuczuciową sukę.
- Pogadałaś ze Scottim? - po swojej prawej stronie usłyszałam głos gitarzysty Skid Row. Spojrzałam na niego i przytaknęłam mrucząc ciche "mhm". Nie chciało mi się wszystkiego mu teraz wyjaśniać, bo i tak połowy by nie pamiętał. Do stolika wrócił Sebastian i uradowany moją obecnością wepchnął się na miejsce Sabo. Ten oburzony sobie gdzieś poszedł, a Baz jako chyba jedyny trzeźwy, zaczął mi opowiadać czemu się nie odzywali i co się u nich przez ten czas działo. Czułam na sobie cały czas wzrok mulata, ale starałam się go ignorować. Miałam ochotę na małą dawkę "kruchej blondynki", ale nigdzie nie widziałam Izzy'ego ani Stevena. Zapytałam się Bacha, czy ich czasem nie widział, ale jak na życzenie przy stoliku pojawił się Popcorn.
- Stevie? Masz może jeszcze jakieś resztki koki? - słodko się do niego uśmiechnęłam w nadziei, że coś ma.
- Dla Ciebie zawsze się coś znajdzie, złotko - wyciągnął woreczek z białym proszkiem, który szybko złapałam, posyłając "dziękuję" w stronę chłopaka. Uformowałam kreskę, zwinęłam banknot i już po chwili czułam błogi stan w umyśle.

Miałam ochotę zatańczyć, więc jako że tylko Sebastian wyglądał na takiego co byłby w stanie, pociągnęłam go za rękę w stronę parkietu. Narkotyk nadal roznosił się po moim organizmie i czułam przypływ energii. Tańczyliśmy do "Born to be wild" Steppenwolf. Wywijaliśmy tak, że niektórzy stanęli i zrobili nam miejsce. Śpiewaliśmy razem z zespołem, a blondyn obracał mną na prawo i lewo. Czułam się niesamowicie. Lekko zmęczeni schodziliśmy z parkietu, kiedy za rękę pociągnął mnie Hudson i tym razem tańczyłam w jego ramionach. Nie za bardzo mi się to uśmiechało, ale byłam pod wpływem dragów i alkoholu, więc nienawiść do niego trochę zelżała. A że należę do wrednych osób to pobawiłam się nim. Puścili jakąś nieznaną mi piosenkę, na co zaczęłam się wić wokół partnera, kusząco na niego patrząc i przygryzając wargę. Przyciągnął mnie maksymalnie blisko do siebie, ostentacyjnie kładąc swoje dłonie na moje pośladki. Odwróciłam się do niego tyłem i kręcąc biodrami, zjechałam wzdłuż jego ciała, ocierając się tyłkiem o jego krocze. Podciągnął mnie szybko do góry i chciał pocałować, ale zgrabnie uniknęłam tego. Widziałam jak go pobudziłam i jeszcze bardziej rozochociłam, ale właśnie o to mi chodziło. Zauważyłam wzrok Duffa. Był wściekły i... zazdrosny? Puściłam mu oczko, mając nadzieje że zrozumie jakie mam intencje. Momentalnie na jego twarzy zagościł uśmiech. Gdy Slash schylał się, żeby złączyć nasze usta, wyswobodziłam się z jego objęć, zostawiając go zdezorientowanego i podnieconego na parkiecie. Przy stoliku już siedziała Mary i Bolan...czyżby coś między nimi zaszło? Nie odstępowali się na krok i można było wyczuć w powietrzu dziwne napięcie między nimi.
- A Ty gdzie byłaś, co? - zapytałam przyjaciółkę z nadzieją, że mi coś powie.
- O to samo mogę zapytać Ciebie - uśmiechnęła się, a ja urwałam temat. Nie chce mówić to nie, ale i tak w końcu to z niej wyciągnę.
- Ok, ja się zbieram do domu. Nie chce mi się już tutaj siedzieć. Bawcie się dobrze - wstałam i pożegnałam się z nimi. Wiem, że to do mnie niepodobne, bo zazwyczaj ostatnia wychodzę z imprezy, ale dzisiaj miałam już dosyć.
- Odprowadzę Cię - zaproponował Duff, który jakby trochę wytrzeźwiał. Zgodziłam się, zabrałam ramoneskę i torebkę i razem z blondynem opuściłam klub.

15 komentarzy:

  1. TAK TAK TAK TAK TAK TAK TAK! Wielbię ten klimat! Z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej! Kocham Cię Słonko!
    Zacznę oczywiście od Slasha, który w tym rozdziale jest wyjątkowo zajebisty. Uwielbiam, kocham i żądam więcej takich akcji jak ta z trzymaniem na kolanach i tańcem *_* czułam się jakbym tam była, mało tego jakbym to JA była Lexy. Mam nadzieję, że nie zabraknie go również w przyszłości ♥
    Bolan i Maaaaaary - jejku jakie to kochane i dziwne jednocześnie (dziwne w pozytywnym sensie oczywiście!). SEKS - jestem na tak. Więcej seksu, nie ważne kto z kim, ważne żeby był, bo doskonale wyszła Ci ta scena.
    Rozmowa Lexy ze Scottim była po prostu mistrzowska. Może niektórym dialogi wydają się przerysowane, ale w tym wykonaniu jestem bliska ubóstwiania tego.
    No i w końcu Duff i Lexy...to jak ich do siebie ciągnie, to jak McKagan jest zazdrosny o Slasha i cała reszta porwały moją duszę hen, daleko stąd, do LA tamtego dnia.

    Bardzo pozytywnie mnie zaskakujesz i nie wyobrażam już sobie życia bez kolejnego rozdziału! Nawet nie zdajesz sobie sprawy (a może jednak?) jak bardzo się rozwinęłaś od pierwszego rozdziału *_* Takie osoby powinny pisać dalej!

    Kocham, czekam, pospiesz się, nie poganiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja Cię kocham za Twoje opowiadanie i miłe słowa <3 specjalnie dla Ciebie starałam się rozwinąć trochę wątek Slasha, ale spokojnie...nie zabraknie go w przyszłości ;) cieszę się, że tak Ci się podobało
      To była moja pierwsza taka scena, więc to dobrze że jej jakoś mocno nie spaprałam :D
      Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję !!! Uwielbiam czytać takie komentarze i postaram się coś napisać, ale nie obiecuję jakoś szybko rozdziału ;) i liczę na Twój teraz <3

      Usuń
    2. haha <3 kooooocham Cię i dziękuję bardzo, że specjalnie dla mnie to robisz *_*
      pierwsza? O.o serio? To ty już jesteś lepsza ode mnie! :D moja pierwsza scena tego typu to była prawdziwa porażka.
      nie ma za co, toż to przyjemność po mojej stronie pisać to co myślę ♥
      a u mnie niebawem coś się pojawi ;)

      Usuń
    3. Hehe nie ma sprawy :) zresztą Slash to też ważna część opowiadania.
      No pierwsza, ale nie przesadzaj, że u Ciebie była porażka, bo Ty po prostu nie umiesz napisać czegoś kiepskiego :)
      No to czekam z niecierpliwością kochana <3

      Usuń
  2. O mamo, ale genialne! JARAM SIĘ! *_*
    Ze Slasha niezły dupek, ale nie oszukujmy się... my, kobiety uwielbiamy takich facetów :D A te akcje co on odwala są genialne :P
    Dobrze, że w końcu pogadała ze Scottim i pozostali przyjaciółmi :D
    No a cały fragment Bolana i Mary począwszy od tańca skończywszy na seksie po prostu ubóstwiaaam <33
    Cudowne było to, że się nie cackał Rachel tylko od razu brał co jego, haha :D
    Dobrze Ci wyszedł opis w kiblu, podobało mi się xD
    Taniec ze Slashem *__* i jak go zostawiła takiego podnieconego i gotowego na więcej na parkiecie...mmmm... :3
    Zazdrosny Duffy <333
    W ogóle wszystko jest cudowne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dokładnie...kto nie lubi bad boyow ;) dziękuje za miłe słowa to dużo dla mnie znaczy ;) pierwszy raz pisałam taką gorąca scenę i cieszę się że sie podobała :D

      Usuń
  3. CZŁOWIEKU!
    Jak ja uwielbiam jak się opisuje najebanych ludzi, a już w szczególności Duffa, no serio, uwielbiam cię za to. Tak samo za tą rozmowę Lexy ze Scottim, gdzie w końcu wyjaśniło się o co chodzi, i aż mi głupio, że zarzekałam się, jakby od tego zależało moje życie, że, kurwa, ona wmawia sobie, że już nic do Scottiego nie czuje, ale to chyba nie jest teraz takie ważne, nie?
    Ważne, albo raczej ważniejszy jest fakt, że włączyłam sobie Love Bites, a potem Foolin ... a Lexy ma u mnie plusa, bo tak ciągle i uparcie opiera się Slashowi. Albo nie opiera - ona go po prostu nie trawi, mam rację? Ale robi słusznie, bo ... cóż, on myśli - że tak się wyrażę - chujem, więc nie zasługuje na uwagę ... cokolwiek, czy kogokolwiek innego niż dziwki, soł. Sama wiesz. :)

    I co tam jeszcze mogę napisać...
    Lexy ma KOLEJNEGO plusa, bo muszę przyznać, że zrobiła nieźle w chuja tego swojego "adoratora" o ile w ogóle mogę go tak nazwać, a on z kolei jest totalnym debilem, żeby ciągle i ciągle startować do laski, która nie dość, że go unika, to jeszcze nie żałuje tych zacnych liści w ryj, ale cóż ... człowiek zdeterminowany to jest, jak widać. XD

    A na koniec ... wyszła z Duffem, co prawda nie do końca przytomnym, ale wiadomo, że CO NAJMNIEJ się pocałują, i przyznam się bez bicia, że ... tylko na to czekam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe no masz racje Lexy go nie trawi i to bardzo, zresztą chcialam żeby było to widać :) ciesze się że Ci się podobało ;) a co będzie z Duffym nie końca kontaktujacym to nie zdradzę :D dowiesz się w następnym rozdziale, który nie wiem kiedy nastąpi :)

      Usuń
  4. Nowy! I baaaardzo proszę o komentarz, to ważne!
    http://dont-cry-in-november-rain.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. nowy, choć krótki u mnie :)

    trouble-alexrosielove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :)

    No dobra, muszę powiedzieć, że ten rozdział podobał mi się najbardziej ze wszystkich jakie tu dałaś. Widzę, że się rozwijasz i idziesz do przodu w tym, co robisz, co mnie bardzo cieszy. Lubię sobie tak patrzeć, jak właśnie autorka bloga się rozwija, idzie do przodu i stara się być co raz lepsza, powoli wdrapując się na szczyt :) Trzymaj tak dalej, aż w końcu będzie idealnie :)

    A co do treści. Hmm, no to się wyjaśniło trochę między Lexy, a Scottim. Po prostu nie czują już do siebie tego, co czuli kiedyś, ale nadal im na sobie zależy. Dlatego postanowili zostać przyjaciółmi. W sumie, to dobre rozwiązanie, aczkolwiek czasem może bywać ryzykowne. Kiedyś byli parą, łączyło ich więcej niż sporo i czasami mogą się pojawić jakieś wyrzuty. Mam jednak nadzieję, że tak się nie stanie, bo to by było naprawdę przykre. Życzę tej dwójce jak najlepiej :)

    Mary zaszalała z Bolanem.. ale tak się teraz zastanawiam, czy to był skutek za dużej ilości alkoholu, czy może wybuch jakiś namiętności, które tam się zbierały z czasem. Hmm, ciężko mi oszacować po tym fragmencie. Co prawda Mary zaczęła się zastanawiać, czy to był jaki sobie jednorazowy sesk, czy może coś więcej. Mnie też to zastanawia, ale pewnie okaże się to w następnych rozdziałach.

    Slash świnia, Slash cham, Slash natrętny pasożyt - To mi się podoba :)

    No dobra, to czekam na kolejny, bo się domyslam, że coś tam się wydarzy przy tym spcerku do domu z Duffem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej dziękuję za te miłe słowa :) to wiele dla mnie znaczy, kiedy ktoś mi pisze, że robię postępy :D a co do Twoich wątpliwości to nic nie zdradzę, ale pomiędzy Scottim a Lexy wszystko będzie dobrze...przynajmniej na razie :P

      Usuń
  7. UWWWWWWWWWIELBIAAAM CIĘĘĘĘ! ;_; Kiedy nowy? XD
    zrobię mały spamik, u mnie się właśnie pojawił http://swiaterin.blogspot.com/2013/03/pseudo-rozdzia-szesc-i-po-mozna-nazwac.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe ja Ciebie też ;) a nowy rozdział się cały czas pisze :D ooo to koniecznie muszę zajrzeć bo uwielbiam Twoje opowiadanie ;)

      Usuń
  8. a więc informuję, że jest nowy rozdział! A widzisz, nie zapomniałam! :D

    OdpowiedzUsuń