poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 12

Cześć kochani moi czytelnicy :) Znowu musieliście długo czekać, ale ostatnio mam problemy z pisaniem rozdziałów...no nic, coś naskrobałam na prośbę Izzer <3 Dzięki kochana za motywację :) A teraz zapraszam do czytania i komentowania !!! Za ewentualne błędy, przepraszam ^^


- Mama?! Tata?! - zapytałam sama nie wierząc w to, co widzę. Moi rodzice postanowili mi złożyć niezapowiedzianą wizytę...akurat teraz?
- Nie wpuścisz nas kochanie? - zwrócił się do mnie mój tata, bo cały czas staliśmy w progu, a mi odebrało mowę. Ogarnęłam się i pokazałam im, że mają wejść. Poprawiłam sobie szybko koszulkę, bo byłam w samej pidżamie.
- Spałaś? Tak dawno się nie odzywałaś, aż w końcu postanowiliśmy przyjechać i zobaczyć, co u Ciebie - dotarły do mnie słowa mojej mamy, kiedy szli za mną do kuchni. Jak to rodzice, musieli przywieźć jakieś smakołyki i ciasta.
-Nie, właśnie wstawałam. Przepraszam, że nie dzwoniłam, ale byłam zajęta, miałam dużo pracy. Miałam do Was dzwonić, ale mnie uprzedziliście - uśmiechnęłam się do nich i w końcu porządnie przywitałam, czyli zostałam wyściskana przez rodzicielkę. - Jak widzicie żyję, więc nie jest tak źle - zażartowałam, na co tata poczochrał moje i tak niezbyt ogarnięte włosy. Z nim miałam lepszy kontakt niż z mamą. Wiadomo, ojciec zawsze pozwoli na więcej. To on mnie zaraził miłością do rocka, za co będę mu wdzięczna do końca życia. Jest dla mnie jak przyjaciel, z którym można wyjść na piwo. Sam był kiedyś typowym rockowcem i podobno nawet grywał w jakimś zespole. A mama jak to mama, bardzo ją kocham, ale niepotrzebnie tak się wszystkim martwi. Chyba mają to już we krwi, ale czasem to bywa wkurzające, zwłaszcza dla młodej osoby, która chce żyć po swojemu. To ona jest generałem w naszej rodzinie i nawet ojciec się jej nie sprzeciwi. Nie ma to jak kobieta, która rządzi w związku. Cieszę się, że przyjechali, bo się za nimi mimo wszystko stęskniłam.
- Posłałaś tego kogoś do diabła, bo ja tu na Ciebie cze...kam - oczy wszystkich skierowały się na blondyna w samych bokserkach. Zupełnie o nim zapomniałam. Momentalnie zrobił się czerwony, a ja z tatą wybuchnęliśmy śmiechem. Moja mama patrzyła na niego wielkimi oczami i chyba próbowała coś powiedzieć, z marnym skutkiem.
- No jak widzisz jednak nas wpuściła. Jestem George, a to moja żona Helene. Naszą córkę chyba bardzo dobrze znasz - podszedł do niego mój tata i starał się rozładować atmosferę.
- Przepraszam, ja nie wiedziałem...To może pójdę się ubrać - szybko zniknął na górze. Widziałam wzrok mojej mamy mówiący "Co to miało być?". Uśmiechnęłam się tylko niewinnie i mówiąc, że też się lepiej przebiorę, poszłam za Duffem. Słyszałam jakieś ciche rozmowy rodziców na dole.

Weszłam do pokoju i zobaczyłam już ubranego chłopaka. Nie wiedział, gdzie podziać wzrok. Podeszłam do niego i wplotłam palce w jego włosy.
- Kurwa, głupio wyszło - powiedział, patrząc na mnie zażenowany.
- Daj spokój. Nic się takiego nie stało, oni już niejedno widzieli - puściłam mu oczko i ubierałam się w jakieś ciuchy.
- Lexy, oni mnie widzieli w gaciach! Lepiej będzie jak już pójdę - zmierzał w kierunku drzwi, a ja już ubrana, dogoniłam go.
- Nie ma takiej potrzeby. Naprawdę, nie przejmuj się tak - pocałowałam go w policzek, ale i tak wiedziałam, że zrobi co będzie chciał. Zeszliśmy na dół i Duff ruszył prosto do wyjścia, rzucając ciche "do widzenia" w stronę rodziców.
A co, Ty już idziesz? - złapał go mój tata, obejmując ramieniem - Nie wygłupiaj się. Musisz spróbować ciasta Helene. A tym co się stało nie musisz się martwić, Lexy już nas do tego przyzwyczaiła i jest u siebie, więc może robić co chce - Blondyn nie wiedział, jak wybrnąć z sytuacji i uległ mojemu ojcu. Podeszli do nas do kuchni, gdzie właśnie razem z mamą, robiłam kawę i kroiłam ciasto.
- Kochanie, nie przedstawisz nam tego przystojnego chłopca? - zapytała mama, kładąc talerze na stół.
- Aaa...jasne. To jest Duff, mój...- zrobiłam przerwę, bo nie wiedziałam jak go nazwać. Kim on dla mnie był? Dobre pytanie. Mogłam skończyć po prostu na "To jest Duff", ale spieprzyłam sprawę.
- Chłopak. Jesteśmy razem od niedawna, dlatego Lexy, nie wiedziała czy o tym państwu mówić. Prawda, skarbie?- objął mnie w pasie i pocałował w czoło. Patrzyłam na niego z miną "co Ty odpierdalasz?", ale musiałam ciągnąć to dalej.
- Tak, właśnie tak. Nie spodziewałam się, że tak szybko go poznacie, ale jak już tak wyszło to może i dobrze - widziałam jak moi rodzice się do siebie uśmiechają. Chyba przypadł im do gustu, mimo pierwszego wrażenia. Wcale się nie dziwię, bo roztacza wokół siebie pozytywną aurę i nie da się go nie lubić. Dobrze, że nie znają o nim całej prawdy. Mój ojciec momentalnie zabrał basistę ode mnie i poszli do salonu, żywo o czymś dyskutując. Złapali bardzo dobry kontakt...ciągnie swój do swego. Zostałam sama z mamą, która cały czas mnie obserwowała.
- Co? - zapytałam z lekkim rozbawieniem.
- Nic, kochanie. Słodki ten Twój Duff. Mam nadzieję, że trafiłaś na odpowiedniego faceta i jesteś szczęśliwa.
- Jestem i to bardzo. Idealnie się uzupełniamy - wymyślałam jakieś historie, żeby wyszło wiarygodnie. Objęła mnie po czym postawiła talerz z ciastem na stole. Pogawędziłyśmy sobie trochę. Mama oczywiście o wszystko mnie wypytywała...co u mnie itp. No i chciała wiedzieć wszystko o moim chłopaku, więc odpowiadałam tak, żeby ją zadowolić, ale nie wdawać się w szczegóły. Ominęłam ciągłe imprezy i ćpanie, wiadomo. Przygotowałyśmy wszystko do kawy, a moja mama zawołała chłopaków do kuchni. Weszli roześmiani i cały czas gadali o muzyce. "mój chłopak" podszedł do mnie i mnie pocałował, po czym zasiedliśmy do stołu. Atmosfera była prze miła i nawet pomyślałam przez chwilę, że chciałabym żeby tak było zawsze...z Duffem. Szybko odgoniłam te myśli i zabrałam się za jedzenie pysznej szarlotki. Tego mi chyba najbardziej brakowało...domowych obiadków i ciast, w których moja mama jest mistrzynią.
- Bardzo dobre ciasto. Dzięki Pani, poczułem się jak w domu - powiedział basista, gdy już zjedliśmy i złapał mnie ręką za udo. Moja mama się zarumieniła.
- Dziękuję, jesteś uroczy i proszę mów mi Helene, dobrze? - zrobiłam wielkie oczy ze zdziwienia.
- Yyy...dobrze, będzie mi bardzo miło - nie poznawałam go...To ten sam imprezowicz i wschodzący gwiazdor rocka, jakiego znam? Nagle jest taki grzeczny, uprzejmy, waży każde słowo...jestem w szoku.
- To Wy sobie odpocznijcie po podróży, a my posprzątamy - zaproponowała. Rodzice poszli do salonu, a ja zbierałam naczynia do zlewu. Poczułam jak blondyn przyciąga mnie do siebie i namiętnie całuje. Oczywiście nie była mu dłużna, bo całował nieziemsko.
- Co TY odpierdalasz? - mówię, gdy się odrywamy od swoich ust.
- Jak to co? Całuję swoją dziewczynę - akcentuje słowo "moją" i łapie mnie za tyłek z tym swoim cwanym uśmieszkiem.
- No właśnie...dziewczynę? Musiałeś z tym wypalić? Powiedziałabym, że jesteś przyjacielem i ty... - nie dokończyła, bo znowu wpił się zachłannie w moje usta.
- A nie chcesz nią być? - wyszeptał, odgarniając mi włosy z policzka i przeszywając mnie na wylot, swoimi zielonymi tęczówkami. Nie dane mi było odpowiedzieć, bo do domu wleciała zgraja rockmanów...tylko nie to!!!
- No siema nasza kochana Lexy, kiedy imprezka? O tu jesteś pieprzony dziwkarzu, szukamy Cię cały pierdolony dzień - wydarł się Axl, tak otwierając drzwi, że nie wiedziałam czy nadal znajdują się w futrynie. Oparłam się o blat i momentalnie zbladłam. Michael to zauważył i starał się ich uciszyć. Na szczęście nie było z nimi Slasha.
- Co tu tak głośno? - wyłoniła się moja mama. No to już po mnie. Dobre wrażenie poszło się pieprzyć.
- O kurwa, chyba wpadliśmy nie w porę - ugryzł się w język Rose, a ja zmroziłam go spojrzeniem.
- To są moi znajomi, koledzy z zespołu Duffa. - przedstawiłam ich ogólnikowo- Już wychodzą - wysyczałam w stronę Izzy'ego. Pociągnął Stevena za koszulkę, ale ten się wyrwał.
- Jestem Steven, bardzo miło mi panią poznać. Ma pani cudowną córkę - no i Popcorn popsuł mój plan. Pięknie...Później każdy z nich się przywitał, a Axl oczywiście musiał czarować moja matkę. Wszyscy razem poszli do salonu, a McKagan z nimi, żeby ich pilnować. Zabrałam się w końcu za sprzątanie.
- Wszystko będzie dobrze, nie martw się tak. Potrafimy się zachować jeśli kurwa trzeba - usłyszałam cichy głos obok siebie i zobaczyłam Isbella, miętolącego paczkę Marlboro. Niemrawo się uśmiechnęłam i zabrałam mu jednego papierosa. Otworzyłam okno i zapaliłam, a po chwili brunet poszedł w moje ślady. Musiałam się uspokoić. Staliśmy obok siebie milcząc, ale właśnie to w nim lubię. Nie gada niepotrzebnych głupot, tylko po prostu jest. Jednak postanowiłam dołączyć do reszty, bo nigdy nie wiadomo, co im strzeli do głowy. Wyrzuciłam peta przez okno i zniknęłam w salonie, a za mną Izzy.

Jak się okazało, miło sobie gawędzili i popijali wino. Duff pociągnął mnie na swoje kolana i podał kieliszek. Pocałowałam go delikatnie i upiłam łyk bordowego płynu.
- Co tu kurwa było? Jakaś ukryta kamera czy co? - chłopcy zrobili wielkie oczy, a Axl oczywiście musiał się odezwać. No tak, przecież oni o niczym nie wiedzą...Został zgromiony morderczym wzrokiem basisty.
- Rose, ja i Lexy jesteśmy razem, nie pamiętasz? - wysyczał w jego stronę, a ja starałam się go uspokoić.
- Aaa...no faktycznie. Sorry, ale mam ostatnio lekkie zamieszanie i mi jakoś wypadło z głowy - wybrnął jakoś Rudzielec. Moi rodzice mieli zdezorientowane miny i chyba zaczynali coś podejrzewać. Sprytnie zmieniłam temat i atmosfera się rozluźniła. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Poszłam w tamtą stronę i zauważyłam Mary, w fatalnym stanie. Bałam się, co mogło się stać, różne scenariusze przychodziły mi do głowy. Zbyła moją troskę i zniknęła na górze. Martwiłam się o nią, bo wyglądała okropnie. Zapłakana, brudna, bez życia. Nie chciałam  jej teraz męczyć, bo wiem że chce pobyć sama. Dam jej trochę czasu i wtedy pójdę z nią porozmawiać. Wróciłam do reszty, ale byłam nieobecna. Moje myśli krążyły wokół przyjaciółki.
- Coś się stało? - Duff wyszeptał mi do ucha.
- Martwię się o Mary. Wróciła w kiepskim stanie - spojrzałam na niego z boku. Mocniej mnie przytulił i pocałował w skroń. Starałam się rozluźnić i wtrącić do rozmowy. Dobrze, że chociaż moi rodzice jakoś dobrze czują się w tym towarzystwie, chociaż było parę trudnych momentów. Nawet nie wiem kiedy na dworze zrobiło się ciemno.
- My się już będziemy zbierać - zarządził mój tata i razem z mamą, zbierali się do wyjścia - mam nadzieję, że zaprosicie nas na wasz koncert.
- Jasne, ma Pan to jak w banku - odezwał się Axl i każdy po kolei się z nimi pożegnał, a ja ich odprowadziłam.
- Na pewno chcecie już jechać? Możecie zostać na noc - zaproponowałam, ale pokiwali tylko głowami.
- Nie, dziecko. Masz swoje życie, a my wpadliśmy tylko na chwilkę. Pa kochanie - przytulili mnie po kolei i wyszli, mijając się w drzwiach z Rachelem.
- Cześć Lexy, jest Mary? Mogę wejść? - zapytał lekko zdyszany, chyba biegł...coś się musiało między nimi wydarzyć. Czyżby to przez niego, była w takim stanie?
- Yy.. cześć, jest. Wchodź, napijesz się czegoś? - ale już nie odzyskałam odpowiedzi, bo zniknął na schodach. Oparłam się plecami o drzwi, to był męczący dzień i bardzo nietypowy. Wróciłam do chłopaków, akurat jak Duff im wszystko wyjaśniał. Śmialiśmy się z tej całej sytuacji, ale dobrze że wszystko się udało i wyszło w miarę prawdziwie. Wzięliśmy jeszcze jedną butelkę wina i opróżniliśmy ją w mgnieniu oka.

15 komentarzy:

  1. Jak miło widzieć nowy rozdział, ostatnio cierpię na niedobór opowiadań, wszystko już przeczytałam, a nikomu nie spieszy się z dodawaniem nowych. :c I wybacz, że miałam taką przerwę w komentowaniu Twojego bloga, ale wiesz, szkoła i te sprawy... dobrze, że jeszcze tylko dwa dni i wolne.<3 Ale ja nie o tym... JEJUŚKU DUFFY JAKIŚ TY SŁODKI! <3 i Axl jak zwykle wpada w odpowiednim momencie. :D No ale ważne, że wszystko skończyło się ok no i chłopcy wiedzieli, jak się zachować. ;)
    Następnym razem nie pogardziłabym czymś dłuższym. ;p
    Pozdrawiam i, jeśli oczywiście masz ochotę, wpadnij do mnie : black-part-love.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo cieszę się że wrocilaś na mojego bloga :) rozumiem bo ja też mam problemy z czasem...dziekuje za komentarz i postaram się napisać dłuższy rozdział :D jasne...w wolnym czasie na pewno zajrze ;)
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. <3<3<3<3 No wreszcie coś :D Się doczekałam :D
    Duuuuffyyyyyy! <3 Kocham tego chłopaka w Twoim opowiadaniu :D Taaki kochany :D A jaki nagle grzeczny no no :P
    Jak wypalił z tym, że jest chłopakiem Lexy O.O Aż się dziewczyna zdziwiła :D Ale później jak ja pocałował i spytał, czy by naprawdę nie chciała *.*
    awwww... <3
    Hahaha rodzice jak zawsze przyjeżdżają z wałówką :D Ale fajnie, że się jakoś specjalnie nie przestraszyli Duffa no i... Gunsów :D którzy zawsze wiedzą kiedy przyjść i co powiedzieć (czyt. Axl) :D
    No i Izzy <33 Tak, wiem, że prawie go nie było, no ale... :3
    No i cóż... teraz czekam na wyjaśnienie sprawy Mary z Rachelem xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe rodzice są przyzwyczajeni do takiego towarzystwa córki :D ja wiem że nawet jak Isbell nic nie zrobi to się zachwycasz więc chociaż trochę o nim wspomnialam :) wyjasnie spoko trochę cierpliwości :D

      Usuń
  4. Awwwwwwwwwwwww <3 Duffiasty jest taki słodki, no ja nie mogę *u* Kochany, grzeczny McKagan! Takie przeciwieństwo mojego Duffa.
    RODZICE. Haha, dobre odwiedziny nie są złe xd A do tego tata Lexy tak bardzo przypomina mi mojego tatę, ach... Jak uroczo!
    RACHEL, RACHEL, RACHEL. Taki zdyszany Bolan jara mnie bardziej, niż taki zwykły XD Czytam od początku poprzedni rozdział, i wciąż kocham go tak samo.
    Have a nice day and don't forget to rock n' roll! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe no to widzę że tatę masz podobnego do taty Lexy :) odwiedziny rodziców zawsze są zaskoczeniem...no widzę że Rachel zawładnął Tobą do końca :D ooo to miłe usłyszeć takie słowa, dziękuje ;)

      Usuń
  5. :3
    Na początku powiem(napiszę), że dziękuję bardzo za wstęp! :) Banan na twarzy, pewnie zostanie do jutra wieczora.
    No wiesz co ja sądzę o blogu. ZAJEKURWABISTY!
    Mama Lexy jest urocza :3 Lubię takie kobiety :D A nie wiem co myśleć o Rachel'u. Skrzywdził Mary, no! >:C Slash'a tam nie było :OOO Jestem ciekawa jak zaregauje, jak się dowie :>
    No cóż, czekam na nowy (na pewno zajebisty) rozdział c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuje że mnie zmotywowalas :) Rachela i Mary będzie wiecej w następnym rozdziale na który zapewne znowu trochę poczekasz :) no nie było Slasha...ale nie znika z opowiadania. Dziękuje za komentarz <3

      Usuń
  6. Zapraszam na nowy rozdział w nowej oprawie bloga xD http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2013/03/rozdzia-99.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam taki szajs, wiesz, kiedy wpędza się ludzi, a już szczególnie tak nieogarniętych w zakłopotanie. I szczerze? Aż żałuję, że to wszystko skończyło się tak dobrze, bo co jak co, ciekawie by było, gdyby ktoś z jak to określiłaś "zgrai rockmanów" zrobił jakąś rozpierduchę, czy coś. XD
    Ale to tylko moje durne pragnienia rozpierdolu, sama wiesz, co jednak nie znaczy, że było do dupy, bo NIE BYŁO! Było dobrze, tylko szkoda, że nie opisałaś bardziej szczegółowo tego "spotkania" z jej rodzicami. Fajnie byłoby wiedzieć o czym oni tam konkretnie gadali i w ogóle. Tylko ... nie było Slasha? Powiesz dlaczego się nie raczył zjawić? Czy to tylko przypadek jest...? :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam ale moja wena była w kiepskiej formie i tylko tyle zdolalam napisać :D następnym razem opisze dokładniej ;) a Slasha nie było bo akurat jaj oni wybierali się do Lexy to jego nie było w domu więc to czysty przypadek :) nie unika jej ani nic zresztą jeszcze nie raz się pojawi...dziękuje za komentarz ^^

      Usuń
  8. Zapraszam na rozdzial trzynasty Trouble u mnie :)
    http://trouble-alexrosielove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. eee Lexy i Duff i tak powinni być razem... albo nie! Zaskocz nas czymś :D Czekam na następny rozdział!

    A i u mnie nowy ;P

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na rozdział 100. http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2013/03/rozdzia-100.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Hahaha Lexy i Duff *_* świetna z nich parka, nawet taka udawana. Odwiedziny rodziców były zaskakujące. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, ale to może jakoś pomoże blondasowi i Lexy wyznać co tak naprawdę czują. Właściwie to już pomogło, bo Duff ją tam całował czy coś...nie jestem pewna co ona o tym sądzi, ale wygląda na to, że nie wzięła tego na poważnie. Szkoda z jednej strony, że Slash nie wpadł z chłopakami, mogłoby być jeszcze ciekawiej. Ale z drugiej strony to wszystko by im zepsuł. Rachel przybył, więc z ciekawości co się zaraz stanie pobiegnę do rozdziału 13. <3

    OdpowiedzUsuń