piątek, 8 marca 2013

Rozdział 10

No i jest kolejny rozdział :D nie jestem do końca zadowolona i tym bardziej proszę o komentarze i dziękuję wszystkim za te miłe słowa i tyle wejść na bloga <3 


Szliśmy śmiejąc się nie wiadomo z czego i lekko zataczając. Oboje byliśmy wstawieni, więc trasa względnie prostym chodnikiem, wyglądała jak slalom między słupkami, ale daliśmy radę. Ludzie tłoczyli się na ulicy, jak to zwykle o tej porze na Sunset. Nie wiem dlaczego, ale czułam się zmęczona i chciałam jak najszybciej dotrzeć do domu. Cieszę się, że Duff zechciał mnie odprowadzić, ale co to z niego za eskorta...chwieje się bardziej niż ja. Chłodne powietrze delikatnie muskało moją skórę, przez co alkohol powoli wyparowywał. Blondas chciał się popisać i szedł po krawężniku, ale nie poszło to do końca po jego myśli i z niego zleciał. Myślałam, że zaraz padnę ze śmiechu, jednak gdy zobaczyłam minę poszkodowanego, szybko do niego podbiegłam i pomogłam wstać.
- Chodź sierotko - nadal nie mogłam opanować chichotu i podałam rękę chłopakowi. Ten jednak zamiast wstać to pociągnął mnie tak, że leżałam na nim. - Popierdoliło Cię? Jesteśmy na ulicy i możemy zginąć pod kołami samochodu, jakbyś nie wiedział. - ten się tylko bosko uśmiechnął. Dałam sobie spokój z tłumaczeniami. Ja już wytrzeźwiałam do tego stopnia, że kojarzyłam fakty, on jak widać nie bardzo.
- Daj spokój, trochę adrenaliny nie zaszkodzi - mrugnął do mnie i razem wstaliśmy. Udając obrażoną, ruszyłam do przodu zostawiając go samego i co najmniej zaskoczonego. Po jakimś czasie dorównał mi kroku i w ciszy przemierzaliśmy ostatnie metry dzielące nas od mojego domu. Czułam na sobie nieśmiałe spojrzenia basisty. Chciał jakoś zagadać, ale nie wiedział jak, a to jego zakłopotanie było takie słodkie. Poczułam jak jego dłoń dotyka moją i ją obejmuje. Spojrzałam na niego tylko. Nic nie mówiąc i trzymając się za ręce, dotarliśmy pod drzwi. Wyszukałam klucze i mogłam wejść do upragnionego celu.
- Idziesz? - zapytałam Duffa, który stał na zewnątrz i chyba chciał sobie pójść.
- Yyy a mogę wejść? - spojrzał na mnie, a ja wybuchnęłam śmiechem. Dlaczego się w ogóle pyta? Był taki nieśmiały i bezradny. Chyba cały alkohol już z niego uleciał. Rozkoszny widok.
- Co się głupio pytasz? Musisz mieć specjalne zaproszenie? - pociągnęłam go za dłoń do środka i zamknęłam drzwi.
- No bo byłaś obrażona, więc nie chciałem się kurwa, pchać na siłę. - kiedy to usłyszałam to podeszłam do niego, spojrzałam w oczy (co było trudne) i potarmosiłam jego blond włoski.
- Hehe głuptasie. Ja się tylko wydurniałam i udawałam, żebyś miał nauczkę. Napijesz się czegoś? - chciałam odejść, ale przyciągnął mnie do siebie i zaczął łaskotać. Myślałam, że pęknę ze śmiechu, bo dobrze wiedział gdzie mnie dotykać. Upadliśmy na kanapę, a blondyn nie przestawał mnie łaskotać.
- Prze-stań, prrr-oszę - starałam się coś powiedzieć, ale nie byłam w stanie. Powoli brakowało mi powietrza ze śmiechu.
- Teraz Ty masz nauczkę za robienie mnie w chuja - widziałam jak sprawiało mu to satysfakcję. Łaskotki przerodziły się w delikatny dotyk. Przejechał swoją dłonią po moim policzku i odgarnął mi z niego włosy, które podczas tej zabawy pospadały na moją twarz.
- Dobra, żałuję tego co zrobiłam i obiecuję poprawę. Zgoda? - popatrzyłam na niego, wdzięczna że w końcu mogę spokojnie oddychać. Przytaknął, na co pocałowałam go w policzek i poszłam do kuchni. Zrobiłam herbatę i z dwoma kubkami gorącego napoju, wróciłam po 10 minutach do salonu. Duff siedział rozłożony na kanapie. Usiadłam obok niego i podałam mu kubek. Nie wiem, która była godzina ale chyba późna. Oparłam głowę o ramię McKagana i słyszałam jak cichutko śpiewa piosenkę Scorpions "Still loving you". Miał taki ciepły i męski głos, że aż chciało się go słuchać godzinami. Jednak byłam zbyt zmęczona i powoli odpływałam, usypiana głosem Blondyna.
- Lexy...może idź na górę, co? - lekko dotknął mojego ramienia i wyszeptał. Pokiwałam głową i pocałowałam go w policzek na dobranoc. Widziałam jak wstaje i zbiera się do wyjścia.
- Duff...nie wychodź. Możesz przecież przenocować na kanapie - uśmiechnęłam się do niego i wchodziłam na górę. Zaniosłam mu poduszkę i koc, żeby mu się wygodniej spało.
- Dobranoc - powiedziałam i zniknęłam na górze. Słyszałam tylko głośne "dobranoc" z dołu i zamknęłam się w łazience. Po szybkim prysznicu, przebrałam się w piżamę i wskoczyłam do łóżka. Natychmiast zasnęłam, czując się bezpieczna, z Duffem śpiącym na dole.

Mary:
Po tym jak Lexy się z nami pożegnała i razem z Blondynem wyszli z klubu, towarzystwo zaczęło się wykruszać. Cała ekipa Gunsów gdzieś zniknęła i mało mnie obchodziło, gdzie poszli. Zostałam ja i chłopaki ze Skid Row. Rachel obejmował mnie ramieniem i rozmawiał z Sebastianem, a ja kończyłam swojego drinka zabawiana przez głupie miny Snake'a. Gdzieś tam w głowie przewijały mi się myśli dotyczące tego co zaszło między mną i Bolanem. Nie liczyłam na to, że teraz będziemy zawsze razem jak papużki nierozłączki, ale miałam tylko nadzieję że nie potraktował mnie jak dziwki do wyruchania. W klubie było coraz mniej osób i atmosfera trochę siadła, więc pomyślałam że na mnie też już pora. Założyłam ramoneskę i zbierałam się do wyjścia. Byłam pijana, więc średnio mi to wychodziło.
- Hej, hej a Ty dokąd? - zapytał Scotti, który zauważył że miałam zamiar ich opuścić. Momentalnie wszystkie oczy zwróciły się na mnie.
- Jak to gdzie? Do domu. Było bardzo miło, ale będę się zbierać - uśmiechnęłam się i chciałam już iść, gdy Rob pociągnął mnie za rękę.
- Poczekaj na Nas. My też już idziemy to zabierzesz się z nami. Możesz przecież u nas nocować - popatrzyłam na nich i sama nie wiedziałam co mam zrobić.
- No ale...
- Nie ma żadnego ale. Idziesz z nami i koniec - zarządził Bach i ruszyli przede mną. Rachel puścił mi oczko i razem podążaliśmy za chłopakami. Nie pomyślałam o tym, że Lexy się będzie martwić. Chyba wypiłam o jednego drinka za dużo, bo nie bardzo wiedziałam gdzie idę. Cieszyłam się jak jakiś głupek nie wiadomo z czego. Basista mocno trzymał mnie w pasie, żebym nie zaliczyła bliskiego spotkania z chodnikiem. Sam nie był trzeźwy, więc musiało to wyglądać komicznie. Szliśmy w zupełnie inną stronę niż nasze mieszkanie. Sebastian szedł pierwszy i robił jakieś dziwne pozy. Z nimi naprawdę nie można się nudzić. Nie wracaliśmy do tego, co się wydarzyło. Rozmawialiśmy swobodnie jakby nigdy nic.

Dotarliśmy pod ich dom. Nie była to jakaś luksusowa dzielnica, ale jakieś baraki to też nie były. Zwykłe, przeciętne domy, żaden się jakoś nie wyróżniał. Weszłam do środka i zauważyłam dosyć zagracony salon i kuchnię oddzieloną aneksem. Widać było, że mieszkają tutaj sami faceci, ale nie było tragedii. Snake wziął z kuchni jabłko i pognał do siebie mówiąc wszystkim "dobranoc".
- Dobra, róbcie co chcecie ale ja idę się przespać. A Ty Mary czuj się jak u siebie - Scotti pocałował mnie w policzek i zniknął na górze. Rachel pociągnął mnie za sobą do jego pokoju. Nie był pedantem, tego mogę być pewna. Na podłodze leżały puste paczki papierosów i nieliczne butelki. Mój wzrok skierował się na śliczny, biały bas. Bolan opadł na łóżko z rękami założonymi za głowę. Położyłam się obok niego, na co przyciągnął mnie do siebie tak, że głowę opierałam o jego ramię.
- Zagrasz mi coś? - zapytałam delikatnie jeżdżąc dłonią po jego koszulce. Zamknął oczy i cicho mruczał. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Obiecuję, że jutro ok? Bo dzisiaj nie jestem w stanie - nachylił się i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Poczułam się zmęczona i jedyne o czym teraz marzyłam to sen. Skutki picia dużej ilości alkoholu...
-Możesz mi dać jakąś swoją koszulkę, bo nie mam w czym spać - uśmiechnęłam się zalotnie i wstałam. Chłopak podszedł do mnie maksymalnie blisko.
- Jak dla mnie możesz spać bez niczego - wyszeptał i pocałował mnie w szyję. Odchyliłam głowę, żeby ułatwić mu dostęp do wrażliwej skóry. Oparł mnie o szafę przy której stałam i zaczął namiętnie całować, wkładając ręce pod bluzkę. Zaczęłam mu odpinać spodnie, a on oparł ręce o szafę na wysokości mojej głowy. Z szyderczym uśmiechem szybko się od niego odsunęłam i zapytałam co z tą moją, a właściwie jego, koszulką. Popatrzył na mnie zdziwiony i zaskoczony.
- Zwariuję kiedyś przez Ciebie - powiedział lekko zawiedzionym tonem i wyszukał dla mnie jakąś bluzkę. Podziękowałam i szybko się w nią przebrałam. Brunet nie spuszczał ze mnie oka ani na chwilę, co trochę mnie krępowało, nie wiem dlaczego. Wskoczyłam do jego łóżka i patrzyłam jak zdejmuje spodnie i koszulkę i momentalnie wtula się w moje plecy. Odpływałam do krainy Morfeusza kiedy usłyszałam ciche "dobranoc" wyszeptane przez Rachela. Uśmiechnęłam się lekko i zasnęłam.

Lexy:
Otworzyłam powoli oczy i pierwsze co poczułam, to ból głowy. Słońce jak na złość świeciło mi prosto w twarz, co jeszcze bardziej mnie denerwowało. Wstałam w celu napicia się kawy. To było mi teraz potrzebne. Wpadłam jednak najpierw do łazienki, żeby się jako tako ogarnąć i w piżamie, zeszłam do kuchni. Przeszłam cicho przez salon, w którym słodko spał Duff. Wstawiłam właśnie wodę, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiło mnie, kto to może być o tak wczesnej porze. Było parę minut po 8. Poszłam otworzyć i moim oczom ukazał się kompletnie pijany Slash. Chciałam mu zamknąć drzwi przed nosem, ale uniemożliwił mi to swoją stopą.
- Co kochanie...nie wpuścisz mnie do środka? - zapytał z głupim uśmieszkiem i sam wszedł do pokoju. Spojrzałam na niego wściekła. Co on tu w ogóle robi?
- Cicho.. obudzisz Duffa. Po cholerę mnie nachodzisz, co? - weszłam do kuchni bo woda na kawę właśnie się zagotowała.
- Ooo nasz blondasek nocował dzisiaj u seksownej koleżanki... I co dobry jest? Może teraz zobaczysz jak to jest z prawdziwym facetem? - złapał mnie w pasie i posadził na blacie. Nie mogłam go już słuchać. Szarpałam się, ale nawet pijany był silniejszy ode mnie. Śmierdziało od niego Danielsem na kilometr. Czułam jego ręce na tyłku, z racji tego że miałam tylko majtki i koszulkę. Całował moją szyję. Jakimś cudem udało mi się go odepchnąć.
- Wynoś się i to już, kurwa !!! - wydarłam się i zapomniałam, że obok śpi Duff. Mulat zaśmiał się i podszedł do mnie.
-  Z nim mogłaś się przespać, a ze mną nie? Co Ci szkodzi...zobaczysz, będzie miło - przejechał dłonią po moim policzku, a ja szybko odwróciłam twarz.
- Nie jestem dziwką - wysyczałam. Patrzeliśmy sobie w oczy, tyle że ja na niego z pogardą a on z pożądaniem.
- Nie żartuj. Każda laska jest dziwką, więc nie rób z siebie niewiniątka - jak to usłyszałam to myślałam, że wybuchnę. Uderzyłam go z całej siły w twarz i poczułam łzę na policzku. Mimo, że byłam twarda, to zabolały mnie te słowa. Jednak to, co zrobiłam nie było mądre, bo jeszcze bardziej rozwścieczyłam Hudsona. Złapał mnie mocno za nadgarstek i przyparł do lodówki.
- Pożałujesz tego, dziwko - podniósł głos i wpił się mocno w moje usta. Miałam już dość na dzisiaj. Ten dzień mogę zaliczyć do jednych z najgorszych w moim życiu. Wkładał dłonie pod koszulkę, gdy poczułam silne szarpnięcie i nagle zauważyłam, że Duff złapał Slasha za koszulkę i przygwoździł do ściany. Był wyższy, więc miał nad nim przewagę. Mimo to oberwał z pięści w nos.
- Co Ty odpierdalasz? Pojebało Cię do reszty? Nigdy więcej jej nie dotykaj! Zrozumiałeś? - krzyczał basista i wyrzucił kolegę za drzwi. - Wynoś się stąd i zostaw Lexy w spokoju!
- Znalazł się rycerzyk od siedmiu boleści. Jeszcze się przekonasz jaka jest naprawdę - śmiał się szyderczo gitarzysta i zniknął za rogiem. Duff wrócił do mnie i mocno przytulił. Siedziałam skulona pod ścianą i płakałam. Czułam się bezsilna i w pewien sposób zraniona. Jeszcze nikt nigdy nie nazwał mnie dziwką. Wiem, że to on powinien się czuć podle, ale to ja właśnie tak się czułam.
- Ciii...już nie płacz. Nie słuchaj tego chuja - pocieszał mnie basista, głaszcząc po plecach. Uspokajał mnie jego dotyk.
- Może ja naprawdę jestem zwykłą dziwką, co? - nadal zanosiłam się płaczem i spojrzałam na chłopaka. Delikatnie wytarł moje mokre od łez policzki.
- Nawet tak nie myśl. Jesteś cudowną, wartościową i inteligentną dziewczyną. Do tego jesteś śliczna i potrafisz zawrócić w głowie facetowi, a Slash tak gada bo weszłaś mu na ambicję. Spójrz na mnie mała... - skierował moją twarz, tak żebym na niego patrzyła - Nie znałem nigdy takiej osoby jak Ty. Zawróciłaś mi w głowie, praktycznie od pierwszej rozmowy. Sam siebie nie poznaję Lexy. Jesteś dla mnie kimś ważnym - wyszeptał i maksymalnie zbliżył się do mnie. Poczułam jego oddech na swoich ustach, a później już jego ciepłe wargi. Całował jakoś inaczej niż ostatnio, tak delikatnie i jakby z uczuciem. Odwzajemniałam pocałunek, kiedy poczułam cierpki smak krwi w ustach. Oderwałam się i zobaczyłam, że z nosa Blondyna leci bordowa ciecz.
- Chodź, trzeba to opatrzyć - złapałam go za rękę i zaprowadziłam do łazienki. Usiadł na ramie wanny, a ja szukałam w szafce apteczki. Słyszałam jak mamrocze, że "to nic takiego", ale puściłam to mimo uszu. Wzięłam wacik i zmoczyłam wodą utlenioną.
- Może trochę zaboleć, ale obiecuję że będę delikatna - podeszłam do Duffa i uśmiechnęłam się pocieszająco. Przyłożyłam do miejsca krwawienia i usłyszałam ciche syknięcie - Przepraszam.
- Nic się nie stało. Kiedy Ty to robisz, to to jest nawet przyjemne - puścił do mnie oczko i potulnie siedział.
- Ok. skończyłam. Nie powinno być wielkiego śladu - chciałam iść pochować wszystko, ale McKagan złapał mnie w pasie tak, że nie mogłam się ruszyć. Delikatnie dotykał moje pośladki, wkładając ręce pod koszulkę i całując szyję. Bardzo mi się podobał jego dotyk, więc wydawałam z siebie ciche pomruki wplatając dłonie we włosy chłopaka. Moja bluzka unosiła się coraz bardziej, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Duff tylko wymruczał ciche "kurwa nie teraz" prosto w mój brzuch, na co się uśmiechnęłam i poszłam otworzyć. Już chciałam opieprzyć Mary, że nie wzięła kluczy, gdy zobaczyłam kto stoi pod drzwiami.

Mary:
Przewróciłam się na drugi bok i powoli otworzyłam oczy. Myślałam, że zobaczę obok siebie pewnego przystojnego bruneta, ale nic takiego się nie stało. Rozglądnęłam się po pokoju i nigdzie nie było śladu chłopaka. Stwierdziłam, że w końcu wstanę bo było już po 12. Zeszłam na dół w koszulce Bolana i zastałam w kuchni wszystkich lokatorów.
- Jak się spało? - zapytał Sebastian wymownie na mnie patrząc. No tak...skoro byłam tak ubrana to jedna myśl nasuwała się do głowy.
- Bardzo dobrze - uśmiechnęłam się do niego i usiadłam obok Snake'a, patrząc na basistę. Ten nawet nie raczył na mnie spojrzeć. Nie wiedziałam co się nagle stało, ale udawałam że wszystko jest w porządku. Napiłam się kawy, którą któryś z nich mi nalał. Nie bardzo wiedziałam który, bo odpłynęłam myślami gdzieś daleko.
- To nie tak jak myślisz Baz - odezwał się Rachel i zabrał się za jedzenie jakiejś kanapki. Blondyn tylko podniósł ręce w poddańczym geście i nic już więcej nie mówił. Sytuacja była dziwnie napięta. Towarzystwo jakoś się porozchodziło i zostałam tylko ja i Bolan. Chciałam jakoś zacząć rozmowę, ale nie bardzo wiedziałam jak.
- Coś się stało? - zapytałam w końcu, patrząc w pusty już kubek.
- Nie, a co się miało stać?
- Jesteś jakiś inny. Wczoraj byłeś dla mnie milszy, z tego co pamiętam - spojrzałam w końcu na niego. Unikał mojego wzroku i wstał.
- Wczoraj było wczoraj. Byliśmy pijani i robiliśmy dużo różnych rzeczy. - gdy to usłyszałam to myślałam, że się we mnie zagotuje. Byłam pewna, że coś do mnie czuje i dlatego się ze mną przespał, albo chociaż po części dlatego. A on mnie po prostu wykorzystał. Nie mogłam w to uwierzyć.
- Fajnie się było zabawić? Czy może nie byłam tak dobra jak inne dziwki co? - wykrzyczałam mu prosto w twarz i zniknęłam na górze, potrącając po drodze zdezorientowanego wokalistę. Wpadłam jak burza do pokoju, w którym jeszcze niedawno spałam z basistą. Przebrałam się w swoje ciuchy i jak najszybciej chciałam stąd wyjść. Jak ja mogłam być taka głupia? Wzięłam jeszcze tylko kurtkę i torebkę i już chciałam wyjść, kiedy zatrzymał mnie Rachel.
- Poczekaj, to nie tak - mówił już milszym głosem. Teraz i tak miałam go gdzieś.
- Nie dotykaj mnie. Jak chcesz żeby ktoś Ci zrobił dobrze to od tego są dziwki a nie ja, kurwa . Cześć! - wyszarpnęłam się z uścisku i szybkim krokiem ruszyłam do domu. Nawet nie płakałam. Byłam po prostu na maksa wkurwiona. Słyszałam jeszcze za sobą krzyki chłopaka, ale nie zwracałam na nie uwagi. Szłam przed siebie i wytykałam sobie jaka to jestem naiwna. Szkoda, że akurat w nim musiałam się zakochać...

18 komentarzy:

  1. Kolejne opowiadanie, przez które nie potrafię nic napisać, bo mam kompleksy :c jesteś za dobra <3
    Tak słowem wstępu: KOCHAM TO OPOWIADANIE! :D A Ty nie chciałaś go pisać!
    Duff i Lexy są tacy słodcy, że no ja nie mogę :P Ale myślałam, że nie pozwoli mu spać na kanapie :P
    Ze Slasha niezły tutaj chuj, ale jednocześnie uwielbiam go! :D
    No i znowu Duffy, który ją uratował, a przy okazji lekko oberwał, ale później jak było miło ^^ tylko ktoś im przerwał... No właśnie! Jestem ciekawa kto to!
    Ale co się stało z Rachelem? Był dla Mary taki słodki i kochany, a jak wytrzeźwiał to w ogóle nie zwracał na nią uwagi... Nie dziwię jej się, że poczuła się jakby wykorzystał ją jako dziwkę i odeszła nie słuchając go... Ale przyznała się, że go kocha, więc mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie gadaj głupot :P hehe a ja kocham twoje więc spinaj pośladki i pisz nowy rozdział :P

      A co do tego kto przyszedł to raczej nikt się tego nie spodziewa...
      Nie przesadzam trochę ze Slashem? Bo nie wiem czy go nie robię zbyt wrednego...
      A co do Mary to wszystko się w końcu wyjaśni :)

      Usuń
    2. No u mnie może być ciężko (przez takie opowiadania również!) :P
      No to już w ogóle jestem ciekawa, skoro to taki niespodziewany "ktoś" ;D
      Nieeeee Slash jest tu zajebisty :D Znaczy jest totalnym dupkiem, ale moim zdaniem nie przesadzasz :)

      Usuń
    3. Hehe żadne ciężko tylko do pisania...już !!! :D nie zdradzę :)
      to dobrze, że nie przesadzam bo bałam sie że za mocno go zchamizowalam :P

      Usuń
  2. O____O matko bosko, nie wiedziałam, że Slash będzie AŻ tak natarczywy! Fajnie Ci to wyszło i rozdział jest bardzo przystępny, jednakże największe emocje wywołał we mnie ten poprzedni xD
    Szkoda mi Mary...Bolan jest jakiś dziwny! Mam nadzieję, że w przyszłości im się jakoś ułoży, bo byliby świetną parką.
    Ciekawe co Slash zrobi w następnym rozdziale...? Chyba jej nic nie zrobi!? Ależ miała szczęście, że namówiła Duffa żeby został na noc. Przecież gdyby nie to...bojdziu, co to by się porobiło! Oczywiście zgodzę się ze Starlight - postać Slasha jest zajebista, nawet jako totalny kretyn.
    Kto przyszedł? Może...Slash? Z kwiatami? A może czekoladkami? Padnie na kolana i zacznie ją przepraszać? Chyba że to Scotti? Zgadłam? Pewnie nie xD ale trudno już.

    Czekam na kolejny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem ja też nie jestem z niego zbyt zadowolona :D spokojnie wszystko się ułoży i będzie happy end ;) a co do tego kto przyszedł to nie trafilaś ;) dziękuje bardzo za komentarz <3

      Usuń
  3. No i co mam napisać? Prawdę, czy kłamstwo? Chyba prawdę.
    Nie wiem jak się za to zabrać. Chyba zwyczajnie zacznę.
    NA JANIS JOPLIN *O* To było świetne! Uwielbiam pijanego, chamskiego, natarczywego i napalonego Slasha. Tylko czy Lexy nie bałaby się trochę zbliżyć do Duffa po tym, jak Kudłaty ją 'zaatakował'? Ja chyba tak. Nieważne.
    Duff i Lexy są tacy słodcy, normalnie rzygam, jak ich sobie wyobrażam. Ale tak pozytywnie, of course ;D
    Bolan. Ja go kocham zawsze, i wszędzie, nawet tu. Nawet jeśli potraktował Mary jak kolejną szmatę, która tylko mu obciągnie. Nie mam pojęcia, co będzie dalej, dlatego liczę na Twoją wyobraźnię. ^^
    Keep on rockin' i z okazji Dnia Kobiet, pozwolę sobie przytoczyć cytat Axla i Izzy'ego "Dziewczyny! Pamiętajcie o ćwiczeniach ujędrniających piersi i kontrolujących skurcze pochwy!" XDD

    OdpowiedzUsuń
  4. UWWIEEELLLBIIIAAAAM :DD
    Boże, nie mam czarnego pojęcia czemu ci się ten rodział nie podoba! Zajebisty jest, wyczekuję na kolejny :D Mam nadzieję że jednak Slash pozostanie chamski ;_; Może i jestem jakaś dziwna, ale lubię jak w opowiadaniu nie jest tak, że wszytko jest kolorowe i super.
    CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA KOLEJNY! I zgodzę się ze słowami Starlight: Przez ciebie się ma kompleksy ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe co wy się macie z tymi kompleksami? Nie przesadzajcie bo Wy piszecie lepiej niż ja :) a ja uwielbiam Twoje opowiadanie i wracaj do niego jak najszybciej <3

      Usuń
  5. Aaaaa dziękuje kochana za taki komentarz i życzenia :) i wzajemnie wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet :) bardzo sie cieszę że Ci się podobało :D kto nie uwielbia Bolana pod każda postacią :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowy! I proszę o komentarz ;)
    http://dont-cry-in-november-rain.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja zostawiam maly spamik. Na Sweet Child's World nie ma nowego rozdziału, ale jest nowe opowiadanie. Mam nadzieję że się spodoba, zapraszam http://idealnykryminal.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam, napisałam kolejny rozdział zapomnianego już pewnie High Voltage Tattoo i serdecznie zapraszam do czytania ;] http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2013/03/high-voltage-tattoo-4.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Mimo wszystko w tym rozdziale Slash przypomina bardziej Axla - może tylko dla mnie - ale tak jest i ... podoba mi się to, jak widać nie jestem jedyna. I chociaż mnie zaskoczył taką "natarczywością" czy cokolwiek to było, to wiesz, niech taki zostanie. : 3

    Ale do rzeczy.
    Szczerze? Lexy i Duff byliby dobrą parą, może nawet przesłodzoną słit parką, ale zawsze dobrą, szczególnie wiem to po tym, jak zachował się żyrafa - wielki obrońca czci kobiet i moralności, serio! :P Ale to - przynajmniej dla mnie - trochę dziwne, że "ujawnił się" dopiero po tej akcji. Wiesz, taki pocieszyciel, który mimo wszystko, może nawet nie zważając na uczucia Lexy chciał ją przelecieć, ale co tam, w końcu nie opierała się i to mnie właśnie dziwi. Przed chwilą o mały włos nie została zgwałcona, ale oporów przed czymkolwiek innym jakoś nie ma. Cóż, może to prostu uczucie(?) zaufanie jakim darzy Duffa, więc bez pretensji. ^^
    Muszę cię jednak opierdolić przez jedną, małą rzecz. KTO, DO CHUJA, TAM DO NIEJ PRZYSZEDŁ?! NO CZEMU W TAKIM MOMENCIE?! .__.

    Ale jest jeszcze jeden wątek - jakże zajebiści Mary i Bolan - uwielbiam tych skurwysynów XD
    Jednak... Potraktował ją jak jakiś pierdolony przedmiot - w sam raz na raz, i tym mnie co prawda wkurwił, ale coś mi się zdaje, że to nie tylko to i może miał w tym jakiś inny ukryty sens? Nic nie wiadomo i szczerze właśnie na to liczę, tak więc do następnego. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. No ładnie ładnie!
    Duff tu jest taki kochany, taki uroczy, słodkie, pociągający(ale to jak zawsze :D) no i wgl, no to co u mnie :P

    No i że slash bedzie taki nachalny... kurde no rozumiem ze Lexy mu wpadla w oko ale bez przesady...gdyby byla sama w domu i nie byloby duffa kto wie jak by sie to skonczylo :O no i kto kurwa przyszedl do Lexy? Jak ktos im mógł przerwac w takim momencie?!

    No i Mary i Bolan .... hmm ujmę to tak jak są pijani to są słodcy ale jak wytrzeźwieli to nie. Czemu Bolan sie tak zachował? No moze boi sie swoich uczuc? A moze faktycznie potraktowal ja jak laskę na jedna noc? kurde sama nie wiem no ale mam nadzieje ze sie toi wszystko wyjasni!

    Chcialam pisac nowy rozdzial no ale przez ciebie i twoje pisanie mam takie kompleksy ze nie wiem za co sie zabrac!!

    :*
    ~xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przestan gadać głupoty kochana i marsz do pisania bo jesteś 100 razy lepsza niż ja ;) dziękuje za komentarz i obiecuję że wszystko się ułoży i Slash troszkę się opanuje...ale chyba nigdy nie będzie aniolkiem ;) czekam na następny u Ciebie :*

      Usuń
  11. Świeżutki dzięsiąty rozdział, zapraszam :)
    trouble-alexrosielove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Duff mnie rozczula <3 Ja już wstawiam nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń