wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział 14

No to postarałam się i jest kolejny :D mam nadzieję, że nie ma większych błędów, a jak są to przepraszam. Zapraszam do czytania i komentowania...i dziękuje za tyle wejść <3


Obudził mnie jakże znienawidzony przez każdego dźwięk...budzik. Otworzyłam jedno oko i wyłączyłam ten irytujący przedmiot. Niestety trzeba dzisiaj iść do pracy, a tak bardzo mi się nie chce. Wstałam, zabrałam ubrania do łazienki i wykonałam wszystkie, podstawowe poranne czynności. Włosy upięłam w wysoki kucyk i zeszłam na dół, w celu zrobienia jakiegoś szybkiego śniadania. Stanęłam przed lodówką i za wiele tam nie zobaczyłam...będzie trzeba zrobić zakupy. Wyciągnęłam jakąś szynkę i ser i zaczęłam robić kanapki. Spojrzałam na drzwi lodówki, do których przyczepione były grafiki naszej pracy. Mary ma dzisiaj na po południu, więc się miniemy...kurcze, chciałam z nią tak na spokojnie porozmawiać. Miałam siadać do stołu, ale usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć i zobaczyłam Scotti'ego.
- Właź, ale nie mam za dużo czasu - mówiłam idąc do kuchni. Chłopak zamknął drzwi i szedł za mną. - Co Cię do mnie sprowadza? - mówiłam między kęsami.
- No jak to co? Dawno nie widziałem mojej przyjaciółki - uśmiechnął się i podkradł mi kanapkę, za co dostał po łapie - A tak serio, to chciałem, żebyś przyszła na próbę i nam pomogła - popatrzyłam na niego dziwnie. W czym ja im mogę pomóc?
- No mów dalej... - ponagliłam go.
- Bo mamy jutro spotkanie z wytwórnią i chcą, żebyśmy wybrali najlepsze 3 piosenki i im zaprezentowali, a my nie wiemy co wybrać. Ty jako słuchacz, będziesz wiedzieć lepiej i właśnie przyszedłem się spytać, czy wpadniesz dzisiaj na próbę - zrobił te swoje maślane oczka.
- Bardzo bym chciała, ale nie dam rady...praca - uśmiechnęłam się przepraszająco i odłożyłam naczynia do zlewu. Widziałam jak posmutniał... - A o której ta próba?
- O 17 - ożywił się nagle, pełen nadziei.
- Hmmm...to umówimy się tak. Przyjdę po pracy i wtedy coś uzgodnimy, ok? Bo nie wyrobię się wcześniej - chłopak od razu podszedł i mnie wyściskał mówiąc, że jestem cudowna. - Dobra, to teraz spadaj, bo muszę już iść.
- Odprowadzę Cię. I tak nie mam co robić - wyszedł i czekał na mnie na zewnątrz. Ubrałam trampki i biorąc torbę, dołączyłam do gitarzysty. Był jak zwykle ciepły i słoneczny poranek, a my przemierzaliśmy ulice, rozmawiając i śmiejąc się. Jak to o tej porze, samochody stały w gigantycznych korkach i było słychać tylko klaksony i przeklinanie kierowców. Dotarliśmy pod drzwi księgarni, pożegnaliśmy się i zabrałam się za szukanie kluczy. Otworzyłam drzwi i zaczęłam kolejny dzień pracy. Dzisiaj miała przyjechać dostawa, więc będzie co robić. Księgarnia jak to księgarnia...ludzi za dużo nie przychodzi, bo mieszkając w L.A., mają lepsze rzeczy do roboty. O 12 przyjechał nowy towar, który musiałam posegregować i poukładać na półkach. W tle cicho leciała płyta The Beatles. Poprosiłam szefa, żeby kupił adapter, bo będzie przyjemniejsza atmosfera. No i po kilkudniowych namowach i wysłuchiwaniu narzekań, że nie ma na takie głupoty pieniędzy, zgodził się. Nie wiem czy klientom to pomaga, ale mi się zdecydowanie lepiej pracuje.

Trochę tych książek było, ale jakoś dałam radę i już większość miałam poukładane. Oczywiście, zdolna Lexy nie pomyślała o przyniesieniu drabiny, a niestety do wysokich półek nie sięgała...mądra ja. Męczyłam się, stając na palcach, aż w końcu ktoś mnie wyręczył.
- Nie męcz się tak kochanie - usłyszałam tuż za sobą i czyjeś dłonie z łatwością postawiły książki na odpowiednim miejscu. To był oczywiście Duff.
- Zawsze zjawiasz się wtedy, kiedy trzeba. Dziękuję - pocałowałam do delikatnie, ale on chciał więcej i mocno mnie do siebie przyciągnął.
- Cała przyjemność po mojej stronie - powiedział z uśmiechem - Znajdziesz dzisiaj dla mnie czas? Wpadłabyś do nas, zobaczyła jak mieszkamy. Stęskniłem się za Tobą - wymruczał ostatnie słowa wprost do mojego ucha. Ciarki przeszły po całym moim ciele.
- Bardzo bym chciała, ale jestem już umówiona - układałam ostatnie książki, a blondyn siedział na moim biurku.
- Umówiona? Kto to jest, a zginie śmiercią bolesną - powiedział to takim tonem, że wybuchnęłam śmiechem. To słodkie, że jest taki zazdrosny.
- Przestań, obiecałam Scotti'emu, że im pomogę. Ale to urocze, że jesteś o mnie zazdrosny. - przyciągnął mnie między swoje nogi i pocałował.
- Muszę, bo inaczej mi Cię ukradną. I co Ty będziesz z nimi robić? Wolisz jego ode mnie? - wyczułam lekkie oburzenie i złość w jego głosie. Przyszli jacyś klienci, więc wyrwałam się z jego objęć i stanęłam obok.
- To jest mój przyjaciel, Duff - powiedziałam ciszej, żeby ludzie nie musieli słuchać moich prywatnych spraw.
- A ja jestem Twoim chłopakiem, to chyba więcej znaczy, nie?
- Sugerujesz, że mam się spotykać tylko z Tobą, a innych olać? Popierdoliło Cię? - spojrzałam na niego z wyrzutem i lekko podniosłam głos. Oboje przenieśliśmy wzrok na kobietę, która chciała kupić książkę i czekała, aż ją obsłużę, głupio się gapiąc. Skasowałam towar i mówiąc "do widzenia", znów spojrzałam na blondyna.
- Nie to miałem na myśli. Po prostu wiem, że między wami coś było i może nadal nie jest Ci obojętny. Dlatego nie chcę, żebyś się z nim spotykała - wydukał, patrząc na swoje buty. Wypuściłam głośno powietrze.
- Duff...między mną a Scottim już dawno nic nie ma. Jesteśmy przyjaciółmi i nie zerwę z nim kontaktu, bo Ty masz jakieś urojenia - nie powiem, trochę mnie tym zdenerwował. Rozumiem, że się boi że mnie straci, ale żeby oczekiwać ode mnie takich rzeczy?
- Tak, wiem. Trochę przesadziłem, ale nic nie poradzę że jestem o niego kurewsko zazdrosny - uśmiechnęłam się lekko i pocałowałam go w nos - Pójdę już. A Ty baw się dobrze - cmoknął mnie szybko w usta i kierował się do wyjścia, wyciągając ze spodni papierosa. Widziałam, że nadal miał nie tęgą minę.
- Duffy!
- Tak? - odwrócił się w moją stronę, trzymając dłoń na klamce.
- Kocham Cię - gdy to usłyszał, uśmiechnął się najszerzej jak potrafił i podszedł do mnie, zachłannie wpijając się w moje usta.
- Ja Ciebie też. Bądź grzeczna - mrugnął do mnie i po chwili słyszałam tylko dźwięk zamykanych drzwi. Od kiedy wyszedł, cały czas mam ogromny uśmiech na ustach. To wszystko wina tego seksownego i uroczego blondyna, na dodatek mojego.

Dzień zleciał wyjątkowo szybko i punkt 18 zamykałam drzwi na klucz. Na dworze nadal było ciepło. Uwielbiam klimat jaki panuje w Kalifornii. Dużo słońca, czyste niebo i temperatura w dzień w granicach 23 stopni. Co się z tym wiąże...mnóstwo roznegliżowanych dziewczyn, ale to też ma swój nietypowy urok i nadaje charakter miastu. Nie wracałam do domu, tylko prosto z pracy poszłam do mieszkania Skidów. Zapukałam i po chwili zobaczyłam roześmianą twarz Snake'a.
- Nasza kochana Lexy przyszła! - krzyknął tak, że chyba na końcu ulicy go słyszeli i zagarnął mnie do siebie.
- Też się cieszę, że Cię widzę - ledwo zdołałam coś wydukać, tak mocno mnie ściskał.
- Zostaw ją! Ona jest już zaklepana, a cudzego nie bierzemy - odezwał się Sebastian, schodzący ze schodów ze szczotką w ręce. Zrobiłam pytającą minę.
- Cześć! Skąd wiecie?
- Skarbie, wieści szybko się rozchodzą - puścił do mnie oczko i ruszył do salonu, a ja i Dave za nim. Na kanapach siedziała cała reszta zespołu. Popatrzyłam na Scottiego, bo domyślałam się, że to on wszystko wypaplał. Powiedziałam mu o mnie i Duffie jak mnie odprowadzał. Ten tylko sobie gwizdał i nawet na mnie nie spojrzał. Dostałam od Bolana butelkę piwa, za co podziękowałam. Widziałam, że jest lekko przybity. Nie był tym samym chłopakiem, którego poznałam.
- Dobra, to idziemy wybierać te piosenki? - zapytałam w końcu.
- Tak, jasne. Zagramy Ci parę utworów, a Ty wybierzesz 3, według Ciebie najlepsze - wytłumaczył mi Rob.
- Postaram się - powiedziałam i poszłam za nimi. Weszliśmy chyba do jakiejś piwnicy, gdzie stała perkusja i cała reszta sprzętu. Zabrali swoje instrumenty i zaczęli grać, a Bach śpiewać, tym swoim intrygującym głosem. Usiadłam na podłodze i wsłuchiwałam się w tekst i melodię. Grali naprawdę dobrze i ciężko było wybrać tylko 3 utwory. Po chyba 6 piosence, skończyli. Zmęczeni czekali na to co powiem.
- Kurde, jesteście niesamowici, ale skoro muszę wybrać to niech będzie: "18 and life", "Get the fuck out" i może jeszcze "Riot act". Tymi urozmaiconymi melodyjnie kawałkami, pokażecie ludziom z wytwórni, na co was stać - przybiłam z nimi piątki. Zgodzili się z moimi sugestiami. Nawet nie zauważyłam, kiedy zrobiło się ciemno na dworze.
- Która godzina? - zapytałam, gdy wchodziliśmy do kuchni. Snake rozdał wszystkim wodę i spojrzał na zegar.
- Po 22. Kurwa panowie, trochę nam zeszło.
- Ja uciekam, jestem umówiony. Pa Lexy - Rob pożegnał się ze mną i wyszedł.
- Pewnie poszedł na dziwki - zaśmiał się Scotti.
- Taa... żadna inna go nie chce - wydukał Sabo, pomiędzy napadami śmiechu. Nabijają się z perkusisty, a on jest przecież bardzo fajnym facetem. Bolan tylko siedział i nie uczestniczył w konwersacji.
- Ja też się będę zbierać. Późno już - zabrałam torbę i pożegnałam się buziakiem w policzek z każdym z chłopaków. Usłyszałam cichy szept basisty, żebym pozdrowiła Mary...biedak, męczy się tą całą sytuacją. Przytaknęłam, kiwając głową i delikatnie się do niego uśmiechając.
- Jesteś pewna? Możesz przecież zostać, nie zgwałcimy Cię, a o tej porze jest dosyć niebezpiecznie na ulicach - martwił się Sebastian i odprowadził mnie do drzwi, obejmując ramieniem.
- Wiem, ale dam sobie radę. Nie martw się. Pa - pomachałam mu i wyszłam.
- To może chociaż Cię odprowadzę?! - krzyknął za mną.
- Daj spokój Baz. To tylko kawałek, powodzenia jutro - ruszyłam przed siebie, a wokalista patrzył za mną, dopóki nie zniknęłam mu z pola widzenia. Po chwili jakiś samochód jechał obok mnie i trąbił. Zlekceważyłam to i szłam dalej.
- No, wskakuj Lexy! Nie pozwolę, żebyś wracała sama - zza szyby wyłonił się Scotti. Zatrzymał się, a ja wsiadłam na miejsce obok kierowcy.
- Sorry, nie wiedziałam że to Ty. Dzięki za podwózkę - uśmiechnęłam się do niego. Śmigaliśmy ulicami Hollywood, a w tle leciała piosenka The Rolling Stones "Start me up". Zaczęliśmy śpiewać razem z Jaggerem...śpiewać to mało powiedziane, my się wydzieraliśmy. W końcu brunet zatrzymał się przed moim domem. Pożegnałam się buziakiem w policzek, życząc powodzenia w wytwórni i weszłam do domu. Gitarzysta odjechał z piskiem opon.

Miałam ochotę coś zjeść i położyć się na kanapie. Zdjęłam buty i zajrzałam do lodówki...no tak, zakupy. Wypuściłam głośno powietrze i znowu zaczęłam się ubierać. Zamknęłam drzwi i poszłam do najbliższego sklepu. Kupiłam jakąś szynkę, ser, pomidory, jajka i parę innych produktów. Było już dosyć późno, a ja byłam głodna i chciałam jak najszybciej coś przegryźć. Szybkim krokiem wracałam do domu z siatkami w obu dłoniach. Chciałam zapalić, ale nie bardzo miałam jak, a gdy już się uporałam i wyciągnęłam fajkę, okazało się, że nie mam zapalniczki.
- Super, kurwa - zaklęłam pod nosem i biorąc siatki, szłam dalej.
- Nieładnie tak przeklinać - usłyszałam obok siebie i spojrzałam na tego, który zakłóca mi spokój.
- Slash? Akurat Ty nie powinieneś mi udzielać takich rad... - trochę się wystraszyłam, gdy go zobaczyłam siedzącego pod ścianą i opróżniającego butelkę Danielsa. W końcu jestem tu sama, a po tym co było ostatnio to wolałabym go unikać. Niestety jak na złość, nie jest mi to pisane. Przyspieszyłam zostawiając go w tyle. Zobaczyłam nagle przed sobą ogień z zapalniczki.
- Chciałaś zapalić - oczywiście Pan Hudson nie może mnie zostawić w spokoju.
- Ale już nie chcę - odepchnęłam jego rękę. Naprawdę miałam go dosyć i pamiętałam cały czas o tym, co próbował zrobić - Odpierdolisz się ode mnie? - zapytałam już nieźle wkurzona.
- Przepraszam za tamto. Byłem najebany i nie wiem co mi strzeliło do głowy - popatrzyłam na niego. Strzepnął włosy tak, żeby nie było mu widać twarzy. Jakoś nie chciało mi się wierzyć w jego nagły przypływ żalu i skruchy. Nic nie odpowiedziałam, bo chyba nie wiedziałam co. - Wiem, że jesteś z blondasem, co nie zmienia faktu, że nadal mam na Ciebie straszną ochotę. Jesteś pierwszą, która mi odmówiła i jeszcze bardziej mnie to kręci - objął mnie w pasie, mrucząc wprost do mojego ucha.
- Ty jesteś nienormalny! Idź się lecz człowieku i nie dotykaj mnie - strzepnęłam jego rękę i ruszyłam do przodu. Od domu dzieliły mnie ostatnie metry, gdy poczułam jak Mulat mnie dogania i przygniata do maski jakiegoś samochodu. Tak mnie zaskoczył, że nawet nie miałam jak się bronić. Siatka z zakupami wypadła mi z rąk.
- Wiesz, że nie zależy mi tylko na seksie? Gdyby tak było, już dawno bym sobie odpuścił - mocno na mnie napierał - To ja Cię poznałem pierwszy i ja na Ciebie zasługuję, a Duff mi Cię zgarnął sprzed nosa. Czuję coś do Ciebie i nie pozwolę Ci tak po prostu odejść.
- Co Ty wygadujesz? Masz jakąś pieprzoną obsesję. Nic między nami nie ma i nigdy nie było! - krzyczałam na niego, ale to nic nie dawało. Wpił się w moje usta, a ja nie miałam jak go odepchnąć, był silniejszy ode mnie. Całuje cudownie, ale nie działało to na mnie w żaden sposób. Kopnęłam go w czułe miejsce między nogami i wyrwałam, kiedy on zwijał się z bólu. Zabrałam siatkę i pobiegłam do domu.
- Jeszcze Cię zdobędę! Jesteśmy sobie przeznaczeni i w końcu to zrozumiesz. A Duff nie zasługuje na Ciebie! - słyszałam jego krzyki za sobą, ale szybko weszłam do środka i zakluczyłam drzwi. Uspokoiłam oddech i poszłam do sypialni. Od tego wszystkiego, odechciało mi się jeść. Nie powiem o tym Michaelowi, bo nie chcę żeby w zespole doszło do kłótni. Dopiero zaczynają, a jak na razie sama sobie z Hudsonem poradzę. Skoro jest tak jak mówi, to mnie nie skrzywdzi...mam taką nadzieję. Przebrałam się w pidżamę i zasnęłam, wyczerpana dniem pełnym wrażeń.

Duff:
Ze snu wybudził mnie dosyć brutalnie Axl, który szarpał moją kołdrę i skrzeczał coś do ucha.
- Zostaw mnie kurwa. Chcę spać - wymamrotałem, zakładając poduszkę na głowę.
- Wstawaj i nie pierdol. Musimy znaleźć Slasha - Rudy nie dawał za wygraną. Odwróciłem się w jego stronę z miną "chyba sobie kpisz". Chłopak był cały czerwony na twarzy ze złości i bałem się, że za chwilę coś rozwali.
- Ochujałeś? Nigdzie nie idę. Hudson jest kurwa dorosły i nie mam zamiaru go niańczyć - po tym, co chciał zrobić Lexy, wisi mi co się z nim dzieje. Widocznie nie ma ochoty wracać.
- Duff, do cholery! Jesteśmy kumplami i zespołem, więc nie strój fochów i za 10 minut widzę Cię na dole - jak zwykle stanowczy Rose wszystkim rozkazuje. Zespół może i mamy, ale nie wiadomo jak długo.
- Po tym co ostatnio odwalił, nie jest moim kumplem. Ja zostaję, a wy róbcie co chcecie - z powrotem przykryłem się kołdrą. Słyszałem tylko narzekanie Axla i trzask drzwi. Mam w dupie, gdzie jest Slash i co robi. Pewnie siedzi u jakiejś dziwki, albo leży pod stołem w barze...Nic sobie z tego nie robiąc, poszedłem spać dalej.

Lexy:
Słyszałam jakieś dźwięki...jakby pukanie, ale nie reagowałam. Po jakimś czasie otworzyłam oczy i nasłuchiwałam. Ktoś nie dawał za wygraną. Moja pierwsza myśl...gitarzysta prowadzący Gunsów. Wstałam i skierowałam się w stronę drzwi,bo już mnie wkurzało to stukanie. Mary odsypiała pracę, więc to ja wzięłam na siebie ten przykry obowiązek. Już chciałam się wydzierać, myśląc że to Saul, kiedy moim oczom ukazał się Axl.
- Cześć. Obudziłem Cię - bardziej stwierdził niż zapytał, mierząc mnie wzrokiem.
- No, szczerze to tak. Jest 6 rano... - poprawiłam sobie chociaż trochę włosy, bo były w zupełnym nieładzie - Co Cię do mnie sprowadza o tak wczesnej porze? Myślałam, że o tej godzinie jeszcze śpicie - zaprosiłam go do środka, śmiejąc się i nalewając kawę dla siebie i mojego gościa.
- Bo zazwyczaj tak jest, ale dzisiaj jest wyjątkowa sytuacja. Musimy nagrać kawałek, a nie ma Slasha i przyszedłem się spytać czy go nie widziałaś ostatnio - pił poranny napój, a ja spojrzałam na niego zaskoczona. Odebrało mi mowę...stałam i wgapiałam się w wokalistę - Lexy, wszystko ok? - dotknął mojego ramienia i spojrzał na mnie z nad kubka z kawą.
-Yyyy...tak. Przykro mi, ale go nie widziałam. Pewnie siedzi u jakiejś panienki i zapomniał o tym nagraniu. - unikałam przenikliwego wzroku Rose'a. Nie chciałam mówić o tym incydencie z wczoraj. Chłopak dosyć dziwnie na mnie patrzył, ale po chwili wyszedł, całując mnie w policzek i dalej szukając zguby. Ciekawe co się stało z Mulatem i gdzie teraz jest. Mimo tego, że jest chujem to są zespołem, do tego obiecującym zrobić ogromną karierę i byłoby szkoda, gdyby teraz to się skończyło. Nie zależy mi na nim, ale na zespole i oczywiście Duffie, a wiem jakie to dla niego ważne. Mam nadzieję, że go szybko znajdą. Skoro już zostałam obudzona, postanowiłam zrobić coś do jedzenia, bo do pracy miałam jeszcze trochę czasu.

25 komentarzy:

  1. No, no, no, kurwa.
    Mam być szczera? Trochę nudziło mnie wszystko do momentu, aż nie pojawił się Slash, well, bo było to jak: czytam, czytam, czytam, THE BEATLES, czytam, czytam, czytam, ROLLING STONES, a potem ... kudłacz-ninja i ta jego "wielka" skrucha. Też nie wierzę w szczerość jego słów, szczególnie, że niby czuje do niej coś więcej, no bo litości - on myśli w stylu "Slash chcieć, Slash dostanie czego chce", a teraz wszystko poszło się jebać, bo Lexy mu się postawiła, tym samym pierdoląc jego pewność siebie, za co swoją drogą ma u mnie wielkiego plusa. :)

    Jest jeszcze jedna rzecz, która ... cóż, podejrzana to się wydaje, a mam na myśli to całe wsiąknięcie kudłacza i muszę ci powiedzieć, że jakoś nie specjalnie bym się tak przejmowała na miejscu Lexy, bo przecież ... no, przecież teraz szanowny Pan Gitarzysta nie wlazł na wieżowiec ze swoim Gibsonem i nie ma zamiaru się zrzucić, tylko dlatego, że mu nie dała, no litości. XD
    Pewnie gdzieś się zachlał i leży nieprzytomny, od co!

    Ale to nie zmienia faktu, że jestem ciekawa jaka idea zrodziła się w tej twojej mózgownicy. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mi nie chodziło o to że się o niego martwi tylko raczej martwi się o przyszłość zespołu :D a Slash jej wisi

      Usuń
  2. Jak zawsze tak zajebiste, że nawet nie wiem, co mam napisać :D Żeby się jakoś ogarnąć zacznę od początku:
    No tak, nikt z nas nie lubi budzików :D Gińcie! haha :D
    Jeeej Scotti jest słodki :3 Fajnie, że zwrócił się do niej o pomoc. Widać, że to co ich łączy to tylko i wyłącznie przyjaźń :D Dobrze, że tego nie stracili :)
    Hahah Duff zawsze zjawia się kiedy trzeba :D Ahh ta żyrafa :P I jest totalnie uroczy kiedy jest zazdrosny o Lexy :D
    W ogóle ta scena w księgarni z Duffem jest moją ulubioną :D Meega realistyczna i ogólnie pod każdym względem najlepsza :D Te siedzenie Duffa, ich czułości wobec siebie i ta końcówka jak już wychodził :D Miooodziooo <3
    No tak, wieści szybko się rozchodzą xD Czasem ktoś im pomaga się "rozejść" (czyt. Scotti) haha :D
    Na miejscu Lexy też bym nie wiedziała, jakie piosenki mam wybrać, ale myślę, że jej wybór był trafny :)
    Fajnie ukazałaś Baza, taki martwiący się braciszek :3
    Tylko szkoda mi Bolana, biedak tak się męczy... Niech ta Mary mu już wybaczy!
    Darcie się w samochodzie z Mickiem Jaggerem zawsze spoko :D Miło ze strony Hilla, że ją podwiózł :P
    Noo! I w końcu ta scena, na którą czekałam i byłam przy tym jak ją wymyślałaś (albo razem wymyślałyśmy?) :PP
    Slash to taki mega chuj, a jednocześnie taki meeega :D w sensie, chyba pasuje do niego ta chujowatość :D
    Tylko te jego teksty były... dziwne. Już się boję co jeszcze wymyśli, skoro twierdzi, że są sobie przeznaczeni... Tak wgl myślałam, że chodzi mu tylko o seks... Kurcze...
    No i Hudson zaginął. A wszyscy go muszą szukać, bo mają jakieś nagranie... W sumie nie dziwię się, że Duff stwierdził, że ma to w dupie... po tym, co zrobił Lexy... ale jednocześnie są zespołem i jeżeli Hudson się nie znajdzie to może być kiepsko z ich karierą...
    Mam nadzieję, że szybko go znajdą :)
    Aha! No i oczywiście!
    AXL! :DD Mało, ale był! haha :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe cieszę się że Ci się podobało :D no po części to w sumie razem ją wymyslalysmy :) wiem że było go mało ale zawsze coś...no i Mary wybaczy Bolanowi spokojnie :D

      Usuń
  3. Ooo, ja sobie narzekam, że nie mam co czytać, a Ty akurat dodajesz rozdział.<3
    Też chcę takiego przystojnego blondasa na własność. :3 Byłoby się do kogo przytulić i w ogóle.
    A Duff jest słodki, jak jest zazdrosny.
    Ale oprócz tego,że mi się mega podoba to jestem zła. :c Jak mogłaś zrobić ze Slash'a takiego dupka? :c Kudłacz, ogarnij się, no! D:
    I mam nadzieję, że go znajdą w jednym kawałku, bo szkoda by było takiego dobrego gitarzysty. ;D

    Do następnego! ;)
    Kam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od Duffa się odczep :P żartuje...a Slash jakoś mi tak pasuje taki dupek :) znajdą go całego i zdrowego spokojnie...nie mam zamiaru go jakoś unicestwić bo bez Hudsona to nie ma Gunsow ;)

      Usuń
    2. o, właśnie sobie zobaczyłam Twoją odpowiedź... ja do Duffa nic nie mam, spokojnie, wolę jednak Hudsona. :D

      Usuń
  4. AAAA jaki super rozdział!!!!

    Duff jest tu taki słodki i fajnie że się przyznaje do tego że jest zazdrosny :D
    Głupi Slash nie dociera do niego że Lexi go nie chce a i tak ją nęka... no i jeszcze gdzieś zniknął
    Mam nadzieję że szybko się znajdzie

    Czekam na więcej no i wybacz za taki beznadziejny komentarz ale brak czasu robi swoje :*****

    ~xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak dziękuje wogóle za zawracanie sobie głowy i napisanie czegokolwiek :) no chcieliscie Slasha to macie :D a tak nagle nie mógł się zrobić potulny, ale spokojnie wszystko się jakoś ułoży i Hudson znajdzie się cały i zdrowy <3

      Usuń
  5. Super się czytało! ;) Szkoda tylko, że co chwilę mi ktoś przerywał i traciłam wątek :P
    Swoją drogą ciekawe gdzie jest Kudłaty!
    U mnie też nowy rozdział więc zapraszam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo i dziękuje ;) wszystko się wyjaśni w kolejnych rozdziałach a do Ciebie zajrze jutro :D

      Usuń
  6. A ja się wyłamię i powiem, że gdy Hudson się pojawił, to już miałam małą nadzieję, że powoliii, powooli coś tam kiedyś między nimi się podzieje. Komentarze ostudziły mój zapał :P No nic nie poradzę, że Slesza uwielbiam :P
    Ale fajnie, że jest go więcej w opowiadaniu, też mnie ciekawi, gdzie on się włóczy. Będzie wpierdol od Axla jak się znajdzie :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nic nie mówię wszystko jest mozliwe ;) hehe nikt Ci nie zabrania go uwielbiać no a Slash się trochę naraził Axlowi :) wyjaśni się w nastepnych rozdziałach

      Usuń
  7. Ja już myślałam że Slash ją zgwałci, a tu nie! I bardzo mi się to spodobało, bo gwałt to coś co powtarza się 985907398573897598475893 razy na blogach ;-;
    No cóż, nienawidzę budzików, uwielbiam Bacha, Scottiego i ogólnie cały ten zespół :>> Fajnie, że tu nie ma samych gunsów.
    Ogólnie mega podoba mi się Twój sposób pisania, z resztą, chyba wiesz... :)
    Zajebisty i czekam na następny! :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No troszkę wiem ale i tak dziękuje za komentarz ;) nikt z nas nie lubi budzikow a Skidow nie da się nie kochać :D no dlatego nie chciałam powtarzać schematu z gwałtem :)

      Usuń
  8. Bardzo mi się podobał ten rozdział i sory, że tak długo ale po prostu nie miałam czasu a przeczytałam go od razu jak mnie poinformowałaś, bo już nie mogłam się doczekać.
    Hmmm, od czego by tu zacząć... ja też myślalam, że Slash będzie się do niej dobierał...no w sumie to zrobił, ale że no wiesz dojdzie między nimi do czegoś a tu taki wał. No i bardo dobrze, z drugiej strony!

    Bardzo podobało mi się zachowanie Lexy, no bo sory ale ja takiemu Hudsonowi to bym się nie oparła *__*
    Oooo Duff jest taki kochany i ją kocha i wgl <3
    I w ogóle całe Skid Row jest tutaj takie zajebiste. biedny Bolan :c

    No to generalnie, jest zajebiście ale powinnaś zrobić coś zboooooczonego *___*
    No wiesz, w końcu Duffy to Duffy a ja już nie mogę się doczekać kolejnej takiej sceny <3

    No to czekam na kolejny i wszystkiego zajebistego <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem że powinnan i właśnie mam taki zamiar :) a nie chwal tak teh Lexy, bo nie wiadomo czy mu nie ulegnie...to w końcu boski Slash :D dziękuje za komentarz i nic się nie stało że dopiero teraz...rozumiem że brak czasu robi swoje <3

      Usuń
    2. COOOOO ?! ULEGNIE MU ?! o boooże bożenko !! <3 *_____*

      Usuń
    3. Nic nie mówię :D ale wszystko jest możliwe więc różne rzeczy mogą się wydarzyć ;) radzę śledzić opowiadanie to się dowiesz :*

      Usuń
  9. Na początek może coś o wyglądzie.
    Nie wiem czy poprzedni wzór nie podobał mi się bardziej, ale ten też jest boski <3
    Uwielbiam twój sposób pisania i mam nadzieję, że już to wiesz, a ja się powtarzam.
    Może się mylę, ale wydaje mi się, że jako autorka nie przepadasz za Slashem xD
    Chociaż fajnie, że jest jeden taki skurwiel w opowiadaniu, zawsze jakiś się przydaje.
    Tak bardzo jest mi szkoda Bolana, że aż nie wiem co powiedzieć, ale dobrze mu tak. Na miejscu Mary pewnie zrobiłabym to samo c:
    Lexy...Duff, Lexy...Duff, nie wiem co mam o niej myśleć.
    Nawet nie wiem czy ją lubię w porównaniu do Duffa.
    W każdym bądź razie rozdział był super i czekam na następny *3*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za miłe słowa :) nie to nie tak że go nie lubię ale jak to ujelaś musi być jeden zły a wybralam właśnie Slasha bo mi pasuje do tej roli :) z Mary i Bolanem już niedługo wszystko się wyjaśni a Lexy może z biegiem czasu polubisz ;)
      dziękuje za komentarz <3

      Usuń
  10. Nominowałam Cię do VBA, więcej u mnie na blogu ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. http://isjustalittlepatience.blogspot.com/
    nowyy <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Po pierwsze baaardzo dziękuję za odwiedzenie mojego bloga i komentarz ;) Po drugie zaczęłam czytać Twojego bloga i to chyba nie ja mam talent ! Mam nadzieję, że szybko nadrobię resztę rozdziałów mimo braku czasu.


    Ps. Jbc ja z im-in-a-trance.blogspot.com Nie chciało mi się logować xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy ;) to ja się cieszę że trafiłam na Twojego bloga. No to nadrabiaj i cieszę się że Ci się podoba to co tworzę ^^

      Usuń