wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 19

No i jest kolejny :) nie sądziłam, że to nastąpi tak szybko...pojawili się nowi bohaterowie, także zapraszam do czytania i oczywiście komentowania !!!!!! 


Obudziłam się u siebie w pokoju, w swoim łóżku. Przetarłam oczy dłońmi, patrząc w sufit. Niestety wszystkie wydarzenia z wczoraj nie były złym snem, a przykrą rzeczywistością. Sama nie wiem czy byłam bardziej zła czy smutna...jestem pewna, że między mną a blondynem wszystko skończone. Z tą myślą wstałam i swoje kroki skierowałam do okna. Otworzyłam je, żeby wpuścić trochę świeżego powietrza. Mocno zaciągnęłam się lekkim powiewem wiatru, który rozwiał moje potargane włosy. Opierając łokcie na parapecie, wychyliłam głowę, słysząc jakieś głosy i śmiechy. Zauważyłam jak Mary żegna się z Rachelem. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo to był naprawdę uroczy widok. Są w sobie tak szaleńczo zakochani. Odchodząc, chłopak popatrzył w moją stronę i pomachał mi z wielkim uśmiechem na ustach, krzycząc "cześć Lexy". Uczyniłam to samo, po czym odeszłam od okna w stronę łazienki. Otwierając drzwi do pomieszczenia doszedł mnie krzyk blondynki ,że idzie do pracy. Przyjęłam do wiadomości i zrzucając z siebie piżamę, weszłam pod ciepły strumień wody. Miałam zamiar posiedzieć tam jakiś czas, bo nigdzie mi się nie spieszy, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Zakręciłam wodę, zawinęłam się w ręcznik. Pewnie to Mary zapomniała czegoś...
- Już idę! Musisz być taka zapominalska? - otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się Axl, a nie dziewczyna. Zmierzył mnie wzrokiem, z racji tego że moje okrycie ledwo zasłaniało mi tyłek. - Axl? Co Ty tu robisz? - stałam jak słup, ale chłopak też jakoś nie za bardzo się kwapił do wejścia.
- Stoję jak widać. Wpuścisz mnie? - zapytał, tym razem patrząc mi w oczy. Po tym co mi ostatnio powiedział, powinnam się dwa razy zastanowić, ale pokazałam ręką, żeby się rozgościł.
- Trochę mnie zaskoczyłeś...zaraz wracam tylko się ubiorę - z lekkim rumieńcem na twarzy, kierowałam się w stronę schodów.
- Jak dla mnie wyglądasz bardzo dobrze w tym ręczniku - puścił mi oczko, na co tylko pokiwałam głową z dezaprobatą. Pognałam szybko do pokoju, założyłam jakąś koszulkę i ciemne rurki. Włosy spięłam w kucyk. Zeszłam do mojego gościa, który siedział na kanapie z szklanką wypełnioną whiskey. Spryciarz...takie rzeczy to wie, gdzie znaleźć.
- Zjesz coś? - krzyknęłam do niego z kuchni. Dało się wyczuć między nami dosyć napiętą atmosferę. Ja nie wiedziałam po co przyszedł, a on nie chciał mi nic powiedzieć. Jeszcze go takiego nie widziałam. Był nieśmiały?, zawstydzony?...sama nie wiem jak to nazwać, ale zupełnie inny niż wczoraj. Nie usłyszałam odpowiedzi, tylko zauważyłam że do mnie dołączył. Popatrzyłam na niego wyczekująco, na co tylko pokiwał przecząco głową. Usiadł na krześle, popijając brązowy płyn. Ja postanowiłam zrobić sobie kanapkę, bo czułam w żołądku pustkę. Zajęłam miejsce na przeciwko Axla. Patrzyłam na niego, ale on uciekał oczami tak, żeby na mnie nie spojrzeć.
- Po co przyszedłeś? - zapytałam w końcu, gdy zjadłam śniadanie. Miałam dość tej ciszy, bo zaczynała się robić męcząca. Wtedy zaszczycił mnie swoim spojrzeniem, które przeszyło mnie na wskroś. Miałam wrażenie, że widzi moje myśli, a kolor jego oczu stał się jakby intensywniejszy.
- Kurwa, nie sądziłem że to będzie takie trudne - wstał z miejsca i zaczął chodzić po kuchni. Sprawiał wrażenie jakby się czymś denerwował, a ja zaczęłam się martwić, jednak nie przerywałam mu. Chciałam, żeby sam to z siebie wydusił.
- Lexy - popatrzył na mnie, podchodząc bliżej i kucając przy moich nogach - Chciałem Cię przeprosić za ten mój wczorajszy wybuch. Przesadziłem, nie powinienem tak reagować, ale... - urwał w połowie, odwracając wzrok. Dotknęłam jego policzek, żeby dać mu wsparcie. Wiem, że nie jest mu łatwo przyznać się do błędu. Znów nasze oczy się spotkały. - Ale to było silniejsze ode mnie, ja nad tym nie panuję.
- Jesteś wybuchowy, nic na to nie poradzisz - dodałam cicho. Chłopak wstał, uderzając dłonią w ścianę. Wystraszyłam się lekko podskakując na krześle.
- Nie, kurwa, jestem chory! - zrobiłam wielkie oczy, co natychmiast zauważył i ściszył głos. - Przepraszam. Sama widzisz...to moja popierdolona psychika, robi sobie co chce. Nawet nie wiesz, jak mnie to boli, że nie do końca świadomie, krzywdzę bliskie sobie osoby. Raz jestem miły, a za chwilę mam ochotę komuś ostro wpierdolić...Mam tego dosyć! - widziałam ile go kosztowało przyznanie się do tego, oraz jak cierpi z tego powodu. Podeszłam do niego, mocno go do siebie przytulając. Wtulił się jak małe dziecko, potrzebujące ciepłych ramion swojej matki.
- Będzie dobrze....cieszę się, że mi powiedziałeś. Pomogę Ci jak tylko będę mogła. Jesteś niesamowicie wartościowym i wrażliwym człowiekiem - szeptałam mu do ucha, bo czułam że potrzebuje teraz paru miłych słów. Chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej o tej jego przypadłości, ale nie chcę naciskać. Odsunął się ode mnie. Zauważyłam lekki uśmiech na jego ustach i poczułam jak całuje mnie w policzek. - Wiesz, że jak będziesz chciał pogadać, to ja jestem do Twojej dyspozycji - przytaknął, ciągnąc mnie na kanapę. Coś zbyt potulny i grzeczny się nagle zrobił, ale może to wina tej choroby. Po chwili atmosfera się rozluźniła, zaczęliśmy żartować. Wokalista opowiadał mi parę śmiesznych sytuacji ze swojego życia, w ogóle dowiedziałam się o nim czegoś więcej. Ulżyło mi, że chociaż z nim wszystko sobie wyjaśniłam i jest nawet lepiej niż na początku. Jakoś przez przypadek zapytałam o tą sytuację z narkotykami, którą mi wypomniał podczas wczorajszej kłótni. Niechętnie, ale opowiedział mi historię Duffa z czasów, kiedy mieszkał w Seattle, o tym jak jego ówczesna dziewczyna przedawkowała, umierając w jego ramionach. Od tej pory ma uraz do dużej ilości narkotyków, dlatego sam nie bierze aż tak często. To wiele mi wyjaśniło. Reakcje Blondasa, kiedy Izzy dawał mi towar...nie sądziłam, że jest aż tak delikatny i uczuciowy. Mimo, że byłam z nim już jakiś czas, to nie wiedziałam o nim zbyt wiele, a tą historią jakoś nie chciał się chwalić. Później już nie brnęłam dalej w temat, bo sam Axl nie czuł się komfortowo opowiadając takie, jakby nie było, prywatne historie basisty. Popijaliśmy whiskey, kiedy nagle chłopak wypalił z tekstem, który zwalił mnie z nóg.
- Mała, mam pomysł! Będziesz naszą stylistką, co Ty na to? - popatrzyłam na niego, pukając się palcem w czoło. Gorszego pomysłu nie mógł wymyślić.
- Popierdoliło Cię? Ja, stylistką? W ogóle się na tym nie znam...
- E tam, jesteś kobietą...masz jakieś tam wyczucie. Mamy teraz koncert jak wiesz i przydałaby się kobieca ręka, żeby nas wyszykować, wymalować itp - popatrzył na mnie proszącym wzrokiem - No nie daj się prosić.
- Ale jak Ty to sobie wyobrażasz? A co z Duffem? Przecież on nie chce mnie widzieć, a co dopiero jakbym miała z nim przebywać i szykować na scenę - pokiwałam głową, że to nie jest dobry pomysł. Ja bardzo chętnie bym to zrobiła, ale nie w zaistniałej sytuacji. Budziłoby to tylko konflikty, nic więcej.
- McKaganem się nie przejmuj. - pocałował mnie w czoło - Ok, ja uciekam i jutro po Ciebie przychodzę, nasza pani stylistko - mrugnął do mnie - Nie chcę słyszeć odmowy, zrozumiano? - pokazał na mnie palcem, z jakimś dziwnym grymasem na twarzy, stojąc już przy drzwiach. Chyba chciał, żeby wyszło groźnie, ale efekt był odwrotny. Tylko się zaśmiałam, a Rudzielec opuścił mój dom. Ten typ nigdy nie przyjmuje odmowy, więc nie miałam innego wyjścia. jestem tylko ciekawa, czy się z Michaelem nie pozabijamy. Pozbierałam butelki po alkoholu i wyrzuciłam do kosza. Wypadałoby zrobić jakiś obiad. Włączyłam płytę AC/DC, po czym zabrałam się za przyrządzanie szybkiej zapiekanki.

Pomyślałam, że odwiedzę Scottiego. Dawno się z nim nie widziałam, a bardzo mi go brakuje. Jest takim moim bratem, z którym o wszystkim mogę pogadać. Muszę się przyznać, że stęskniłam się za nim, mimo że mieszkamy kilka ulic od siebie. Z takim planem w głowie, zmywałam talerz po sobie, chowając resztę zapiekanki do lodówki. Wyłączyłam płytę, wpadłam do pokoju żeby się troszkę ogarnąć, czyli uczesać i podmalować. Nie żebym była fanka tapety na twarzy, ale tusz na rzęsach i kredka do oczu, to mała rzecz a robi wielką różnicę. Po 10 minutach byłam gotowa. Złapałam tylko paczkę Routów i wyszłam z domu. Pogoda była przyjemna, nie za ciepło, ale też nie za zimno. Zapaliłam fajkę, rozglądając się na wszystkie strony. Było dosyć spokojnie, bo to jeszcze wczesna godzina. Dilerzy i dziwki, pojawią się dopiero po zmroku. To zadziwiające jak jedno miasto, potrafi się zmieniać zależnie od pory dnia. Do godzin wieczornych można tu spotkać ludzi sukcesu, matki z dziećmi, albo same dzieci krzyczące i śmiejące się z kolegami. Natomiast gdy zajdzie słońce, ulice przemieniają się w istne piekło na ziemi. Wyłaniają się wszystkie "upadłe anioły", zalewające ulice swoimi pragnieniami, żądzami i chęcią zarobku. Już nie widać biegających dzieciaków, tylko czekające na swoja ofiarę, panienki do towarzystwa, narkomanów, pijanych i obleśnych facetów, zaczepiających każdą dziewczynę. Ta strona nie jest zbyt optymistyczna, ale to chyba jedyne miasto z taką przypadłością do zmian. Wzdrygnęłam się na samą myśl o tych wszystkich ludziach, zaczynających życie dopiero gdy ciemność zaleje ulice. Mijałam swoje dawne miejsce pracy i zauważyłam, że wisi tam karteczka z ogłoszeniem o przyjęcie do pracy. Zaśmiałam się sama do siebie...czyli nadal nie znalazł nikogo głupiego na moje miejsce. Dzieliły mnie ostatnie metry do siedziby zespołu Sebastiana i spółki, kiedy przeszłam obok dwóch chłopaków, siedzących pod ścianą jakiegoś opuszczonego budynku. Jeden grał na gitarze, a drugi śpiewał. Mieli przed sobą wyłożony futerał do którego wrzuciłam jakieś drobne, znalezione w kieszeni.  Koleś grał naprawdę super, a razem z wokalem tworzyło to całkiem przyjemną całość. Kiedy już odchodziłam, jeden z nich gwizdnął na mnie tak jak gwiżdże się na dziwki i krzyknął jakiś tani tekst na podryw. Obejrzałam się na niego, patrząc wzrokiem mówiącym "nie ze mną te numery", lekko poirytowana, po czym przeniosłam wzrok na tego z gitarą. Chłopak podniósł głowę, odgarnął z twarzy długie, czarne włosy i puścił mi oczko, przesłodko się uśmiechając.



Cała złość na nich za ten słaby tekst, minęła jak tylko moje oczy spotkały się z tymi ciemnymi tęczówkami gitarzysty. Zdecydowanie miał coś w sobie, obaj mieli, czemu nie można się było oprzeć. Zapominając o tej zaczepce, ruszyłam do celu mojej podróży, od której dzieliło mnie zaledwie kilka domów, jednak cały czas siedziała mi w głowie ta dopiero spotkana dwójka. Zapukałam w masywne drzwi mieszkania Skidów. Słyszałam jakieś głosy z wnętrza domu, więc pozostawało mi poczekać chwilę aż ktoś się łaskawie doczłapie i otworzy. Po krótkiej chwili moim oczom ukazał się Rob, na którego twarzy od razu pojawił się uśmiech gdy mnie zobaczył. Chyba był tym pechowcem, wyznaczonym do przykrej czynności jaką jest wpuszczenie gościa do środka.
- Cześć Lexy, miło Cię widzieć - przytulił mnie na przywitanie, co odwzajemniłam, lekko tarmosząc mu włosy. Weszłam do salonu, gdzie siedział Rachel i Snake.
- Siema nasza ulubiona koleżanko ! Chcesz coś do picia? - krzyczał do mnie z kuchni Sebastian. Odpowiedziałam, że jakiś sok jak mają.
- Hej, jest może Scotti bo ja tak właściwie to do niego - zapytałam obecnych w salonie.
- Jest u siebie w pokoju, pewnie znowu coś tworzy, albo po prostu śpi. Wiesz jak trafić - odpowiedział mi Snake z uśmiechem. Już kierowałam się na schody, kiedy doszedł mnie głos wokalisty, a po chwili wręczał mi szklankę z sokiem. Podziękowałam i zniknęłam na górze. Słyszałam ciche dźwięki Scorpions "Rock you like a hurricane", więc nie bawiłam się w pukanie i po prostu weszłam. Mój przyjaciel leżał na łóżku z głową opartą o ścianę i przymkniętymi oczami. Wyglądał naprawdę uroczo.
- Mogę się przyłączyć? - zapytałam, czym wyrwałam go z letargu. Chyba go trochę wystraszyłam, bo  podskoczył na miejscu. Zaśmiałam się z tego. Widziałam jak chłopak pokazuje mi, żebym zajęła miejsce obok niego, co po chwili zrobiłam, odkładając szklankę na podłogę.
- Miło Cię widzieć. Już myślałam, że zapomniałaś o starym kumplu - połaskotał mnie w bok, co spowodowało, że zamiast siedzieć to leżałam. Uderzyłam go w głowę dłonią na co zrobił naburmuszoną minę, po czym wybuchnął śmiechem.
- Strasznie dużo się u mnie ostatnio działo... - zaczęłam nie patrząc na niego, ale on robił to bardzo intensywnie.
- No to ja słucham uważnie, bo coś mi się wydaje, że to nie będą same dobre wieści - czasami nienawidziłam tego jak on mnie dobrze zna. Od razu wyczuł, że coś się u mnie wydarzyło, ale akurat teraz tylko mi to ułatwi sprawę.
- Straciłam pracę w księgarni, po czym zatrudniłam się w Cathouse i jestem striptizerką, albo jak niektórzy uważają...dziwką - ściszyłam głos,a chłopak wstał i wyłączył płytę.
- Że kurwa co? Wkręcasz mnie? - popatrzył na mnie, ale jak pokiwałam przecząco głową to już nic nie mówił. Chciałam być z nim szczera i myślałam, że on jako mój prawie brat zrozumie mnie, ale się pomyliłam i teraz pewnie jego też stracę.
- Uwierz mi, że gdybym nie musiała to nigdy bym tego nie zrobiła...ale nie miałam wyjścia rozumiesz? - pojedyncza łza spłynęła mi po policzku, na co gitarzysta szybko zareagował, podchodząc do mnie i mocno przytulając.
- Ciiii...wiem kochanie, wiem. Tylko po prostu mnie to zaskoczyło. Praca jak praca, może nie jakiś szczyt marzeń, ale czasem trzeba chwycić się nawet takich drastycznych rozwiązań. A co na to Duff? - zapytał, lekko mnie od siebie odsuwając. Wstałam, wzięłam papierosa z paczki leżącej na stoliku nocnym, po czym go nerwowo zapaliłam. Opowiedziałam mu całą sytuację z blondasem. Siedzieliśmy obok siebie na parapecie i czułam od niego takie ciepło i zrozumienie. Wiem, że nie jestem bez winy i Scotti też to wie, ale robi wszystko żeby mnie pocieszyć. Za to go uwielbiam...zawsze mogę na niego liczyć.
- Zobaczysz, wszystko się wyjaśni, a jak nie to McKagan straci kogoś wartościowego i będzie ostatnim idiotą jeśli tego nie zauważy. Daj mu trochę czasu. Oswoi się z tą myślą i będzie dobrze - pogłaskał mnie po kolanie i szturchnął żebym się rozluźniła. Może Hill ma rację? Dam czas basiście na przemyślenie wszystkiego i zobaczymy co dalej. Ja jednak myślę, że to już definitywny koniec. Zauważyłam jak brunet wstaje i szuka czegoś w małej szafce. Po chwili wraca do mnie z tabliczką czekolady. Uśmiecham się na ten widok  z lekkim nieogarem na twarzy.
- Masz, wiem że czekolada zawsze poprawia Ci humor - na te słowa mocno się wtuliłam w kolegę. Jest taki kochany...cieszę się że go mam. Niby taka mała rzecz, ale cieszy. Teraz byłam pewna, że przyjście tutaj było dobrym pomysłem. Zjedliśmy razem czekoladę. Ja słuchałam jego opowieści o płycie, koncertach i ich obecnym życiu. Śmialiśmy się z wszystkiego, ale to pewnie przez tą czekoladę, która uwolniła z nas ogromną dawkę endorfin.
- Będę się zbierać, bo muszę jeszcze dzisiaj iść do "pracy" - zrobiłam cudzysłów palcami w powietrzu po czym zostałam odprowadzona przez chłopaka do samych drzwi.
- Miło było Cię widzieć, wpadaj do nas częściej i pamiętaj...będzie dobrze - pogładził mnie po policzku. Przytaknęłam na jego słowa krzycząc do reszty "cześć" na pożegnanie. Z nad ramienia Scottiego widziałam jak mi machają.

W drodze powrotnej usłyszałam znaną mi muzykę, do której sama zaczęłam sobie śpiewać pod nosem. Była to piosenka - hymn, a mianowicie T.Rex "Children of the Revolution". Nucąc sobie słowa piosenki, przeszłam obok tych chłopaków co wtedy i okazało się, że to oni ją grali. Zebrał się wokół nich niezły tłumek... czyli budzą zainteresowanie, co mnie wcale nie zdziwiło.


 Już prawie ich minęłam, kiedy poczułam silne ramię na swoich barkach przyciągające mnie do ich towarzystwa. Popatrzyłam na chłopaka zdezorientowanym wzrokiem, bo nie zrobił dobrego pierwszego wrażenia. Ten dał mi znać żebym śpiewała razem z nimi, więc pomyślałam co mi szkodzi, raz się żyje. Kiedy utwór dobiegł końca, zebraliśmy całkiem spore oklaski, a wokalista nadal mnie nie puszczał. Za to gitarzysta uciął sobie krótką pogawędkę z jakimś chłopcem, który nas słuchał.
- Znowu się spotykamy - poruszył zawiadacko brwiami, patrząc na mnie wygłodniałym wzrokiem.
- Taaa...bystry jesteś jak cholera - trochę zabrzmiało sarkastycznie, ale trudno się mówi. Ten jednak nic sobie z tego nie zrobił i posłał mordercze spojrzenie koledze, który się z niego śmiał. Spojrzałam na futerał, gdzie nie leżało zbyt dużo pieniędzy.
- Dlaczego nie pójdziecie na Sunset? Zarobili byście więcej kasy - zapytałam, bo grali naprawdę super, a wiadomo na Ulicy Rozpusty takie rzeczy się lepiej przyjmują.
- Może i tak, ale tam jest za duża konkurencja,a tutaj mamy swoje grono fanów, jak zauważyłaś - odpowiedział mi ten z gitarą. - Tak w ogóle to jestem Nuno a ten drugi to Gary. - wyciągnął w moją stronę dłoń, którą uścisnęłam. Chłopak ma tak niesamowite kości policzkowe i oczy, że można w nich utonąć.
- Lexy, miło mi poznać, ale i tak wam nie obciągnę - pokazałam palcem na Gary'ego, bo miał jakiś dziwny wyraz twarzy i pożerał mnie wzrokiem, zjeżdżając ręką na mój tyłek. Chyba naprawdę myślał, że jestem dziwką. Oboje parsknęli śmiechem, a ja nie wiedziałam o co chodzi, strzepując jego dłoń.
- Nie? To szkoda, ale domyśliliśmy się tego...jakbyś jednak zmieniła zdanie, to wiesz... - wyszeptał mi do ucha wokalista, na co zareagowałam tylko odepchnięciem go od siebie. Mieli coś takiego w sobie, że przyciągali ludzi jak magnez. Później już nie było takich niezręcznych sytuacji i miło nam się rozmawiało o muzyce. Dowiedziałam się, że mamy podobny gust i że moi nowi koledzy mają zespół. Czułam na sobie cały czas przenikliwe spojrzenie Nuno. Swoją drogą dosyć oryginalne imię jak na Amerykanina.
- Dobra chłopaki, fajnie się gada, ale muszę lecieć, bo trzeba zarobić na przyjemności - pożegnałam się z nimi po czym poszłam w stronę domu. Kiedy się obejrzałam za siebie, widziałam jak się przepychają i śmieją...całkiem fajne z nich świrusy. Zaczynało się ściemniać, więc szybko się wykąpałam i pognałam do pracy.

20 komentarzy:

  1. To takie słodkie jak Axl wyżalał się Lexy, taka prawdziwa przyjaźń. Scott jest wspaniały :3
    Ciekawe jak Duff zareaguje na wiadomość że Lexy jest ich stylistką.
    To staje się coraz ciekawsze ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się że udało mi się zaciekawić z każdym kolejnym rozdziałem :) dziękuje za komentarz i to jak zareaguje na nowa stylistke Duff to się okaże ^^

      Usuń
  2. Ten rozdział jest niebezpieczny :D Prawie zeszłam czytając go, ale skończyło się tylko na prawie omdleniu i totalnym roztopieniu serca :D I Ty już wiesz czemu :D
    Ale od początku, bo jak zawsze zaczynam od środka ;>

    Tak czytam, czytam i sobie myślę "o co jej cholera chodziło z tą sytuacją z Bolanem?" i teraz już wiem, że miałaś na myśli to pomachanie Lexy :D
    Jejkuuu Axl *.* Taki kochany i... inny. Bo przyznał jej się do tej choroby i to było... urocze? Bo kurcze, Wieli Pan Rose zachowujący się jak potulny dzieciak to raczej rzadki widok no i do tego cholernie ujmujący, to na pewno :) Brawo za tą scenę, bo wyszła naturalnie, a jednocześnie magicznie :) I w sumie nie dziwię się Axlowi, że nie za bardzo chciał gadać o tej dziewczynie Duffa, bo wiadomo, że to jego sprawy i trochę głupio tak gadać o jego bolesnej przeszłości bez jego wiedzy.

    A później...
    BOŻE NUNO! <3<3<3 Taa... gapiłam się na ten gif dobre 5 minut i nie mogłam zjechać niżej *.* Ale w końcu się zmusiłam i było tylko lepiej :D Zbieranie kasy na ulicy to zawsze jakiś sposób na zarobek (drobny, bo drobny, ale jednak) no i dodatkowo fajna rozrywka :P Na miejscu Lexy też bym im rzuciła jakąś kaskę :D Nawet jeśli byłyby to moje ostatnie pieniądze :3
    Hahaha gwizd i tekst jak do dziwki :D Taaa.... cali oni :D Puścił jej oczko i się uśmiechnął... Jeeeeeezu leżałabym już tam na tym chodniku i musieliby mnie zbierać :D No i raczej, że on ma coś w sobie... Pff... oczywiste jak lody latem (nie, to nie ma podtekstu) :DD
    (dobra, czas się ogarnąć, bo ciąg dalszy)

    No i mamy Scottiego :D Ale najpierw fajny Sebastian (tak wiem, nic nie zrobił, ale spodobał mi się fragment z nim) :)
    No to się Scotti zdziwił haha :P Ale zrozumiał ją... a przynajmniej się starał i nie skreślił jej od razu nazywając "dziwką" i w ogóle. Taki przyjaciel to skarb, bo nie dość, że nie będzie oceniał to jeszcze czekoladę przyniesie, a wiadomo, że czekolada to już niezła dawka szczęścia :D

    No i znowu:
    BOŻE NUNO <3<3<3
    ooo jaka fajna piosenka :D Skąd ją wzięłaś, haha? ;> I wspólne śpiewanie, jeeej :3
    Hahaha Gary mnie tu rozwala... cały on :D Liczy tylko na jedno :D Taaa, bo Nuno nie :P
    No i w sumie mają rację: po co iść na Sunset. Może i mieliby więcej kasy, ale to tu mają swoją publiczność :3
    Rozwalił mnie fragment o jego boskich kościach policzkowych i oczach, bo ja to przeczytałam, jakby można było utonąć w jego policzkach :D Ale to ja :P (a w sumie u niego mogłabym nawet utonąć w policzkach :P)
    "- Lexy, miło mi poznać, ale i tak wam nie obciągnę - pokazałam palcem na Gary'ego, bo miał jakiś dziwny wyraz twarzy i pożerał mnie wzrokiem, zjeżdżając ręką na mój tyłek. Chyba naprawdę myślał, że jestem dziwką. Oboje parsknęli śmiechem, a ja nie wiedziałam o co chodzi, strzepując jego dłoń." - mistrzostwo świata! Najlepszy tekst ever! <3 :DD
    A nie! Jego odpowiedź też była miażdżąca :D Hah :D
    Ja tam jej nie rozumiem... No hallo to jest NUNO DO CHOLERY JASNEJ! :PP

    No i ogólnie to jest genialnie, bo NUNO (haha wiem jestem monotematyczna), ale co poradzę, że go kocham noo! <3
    I jak już dobrze wiesz, ja chcę ich WIĘCEJ! Więcejwięcejwięcej! :D
    To ja już chyba kończę (i tak zapewne o czymś zapomniałam) i lecę gapić się na gif i zdjęcie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu nie wiem co mam Ci odpisać tyle tutaj napisalas :D wiem że kochasz Nuno bo ja też i nie bez powodu go tutaj wpletlam :) dobra więcej Ci tu nie bede pisać bo po prostu wszystko sobie powiemy później ^^ dziękuje za taki dlugi i wyczerpujący komentarz...widzisz ja wiem jak wywołać u Ciebie zachwyt a raczej Nuno to wie :P

      Usuń
  3. Oo! a co to za dwa lovelasy nam się pojawili? :3
    nie spodziewałam się takiego zachowania po Axlu, ale to chyba dobrze, że zwierzył się Lexi i może mu pomoże w jego problemie. Bardzo mi się podobał fragment jak opisałaś LA. Zupełnie jakbyś tam była i widzała to na własne oczy. :) A Scotti taki kochany przyjaciel :3 i jestem ciekawa jak to dalej będzie pomiędzy Duffem a Lexi!
    Czekam na następny!

    http://crazy-rock-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak myślałam że nikt ich nie kojarzy ale ci dwaj kolesie są z zespołu Extreme naprawdę polecam :) cieszę się że Ci się ten fragment podobał bo chciałam żeby tak wyszło ale niestety nigdy tam nie byłam...dziękuje bardzo za taki miły komentarz :3

      Usuń
  4. ZAPRASZAM NA NOWY ROZDZIAŁ DO MNIE :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Heeej, przepraszam, że nie zaglądałam, ale matura wzywa xd Rozdział świetny, poprzedni też przeczytałam. W tym Axl tak mnie rozczulił, że miałam go ochotę wyściskać<3 Też jestem ciekawa reakcji Duffa na nową stylistkę xd Pisz szybko nowy, mam nadzieję, że dam rade przeczytać ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, matura wymaga czasu i skupienia :) Trzymam w takim razie kciuki i dziękuję za komentarz <3 postaram się napisać jak najszybciej będę w stanie :D

      Usuń
  6. A więc tak. Siedzę na informatyce, i stwierdziłam, że jebnę komentarza.
    Wiesz, że rzygam tęczą nad każdym Twoim rozdziałem? Wiesz, to dobrze. Axl i ta jego choroba... Podoba mi się, bardzo, bardzo.
    A Ci chłopcy... Intygujące.
    Sorrki, że taki krótki, ale Pat chce iść na pole.
    Keep on rockin'

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem? No w każdym bądź razie teraz już tak :D
    A chłopcy są bardzo ciekawi i przystojni, więc zapewne troszkę namieszają ;)
    Spoko, dziękuję za komentarz <3

    OdpowiedzUsuń
  8. http://the-endless-hours-of-heart-pain.blogspot.com/2013/05/v.html

    Nowy :D


    Ah no i tak... nie wiem. Już pogodziła się z Axlem, a ja mimo wszystko miałam nadzieję na jakąś izolację, odrzucenie... no, ale to już twoje opowiadanie, twoja wizja :D
    A Nuno i Gary... namieszają, oj namieszają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Axlem się pogodziła, co nie znaczy że z Duffem też :D więc jeszcze nie będzie tak słodko, spokojnie :)
      Hehe no nie bez powodu ich tutaj wstawiłam ^^ Dziękuję za komentarz !!!

      Usuń
  9. Reaktywowany blog z opowiadaniami o Gunsach:
    used-uphas-beens.blogspot.com!
    Zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. http://the-endless-hours-of-heart-pain.blogspot.com/

    NOWY :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytałam całe opowiadanie na raz i nie zawiodłam się! Po prostu trzymasz ciągle w napięciu, dziewczyno. Masz wielki talent, widać że lubisz pisać. Zawarłaś wszystkich moich ulubieńców w historii, tylko szkoda mi że Slash to taki dupek tutaj ;___;
    Ja chcę tylko więcej i więcej, dodaj jak najszybciej coś nowego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczą te słowa :) dziękuje baaaardzo bardzo <3 a ktoś musial być złym charakterem i wypadło na Slasha :) postaram się napisać ale nie wiem kiedy dodam bo jakoś nie mam ostatnio parcia do pisania :D dziękuje za komentarz :*

      Usuń
  12. u mnie dodatek zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. http://the-endless-hours-of-heart-pain.blogspot.com/
    Zapraszam na nowy : )

    OdpowiedzUsuń